III Niedziela Wielkanocna C

1. „Tak postawiony przez Augustyna problem: miłować znaczy miłować Boga i miłować człowieka, powtarza zasadę Chrystusa, który mówił: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili ( Mt 25, 40). Ale to, co wciąż w nas budzi wątpliwości, budzi je i w Augustynie. Istnieją bowiem czyny, podobne zewnętrznie, które mogą być spełniane bez miłości, i kto z ludzi potrafi odróżnić je od takich samych czynów spełnianych z miłością? Przypomnijmy tu owo drastyczne powiedzenie, że najdoskonalej nawet wykonany śpiew gregoriański, jeśli jest wykonywany przez ludzi żyjących w grzechu ciężkim, jest wyciem potępieńców. I dlatego Augustyn, widząc możliwość pomyłek i złudzeń, a czasem świadomych mistyfikacji, odpowiada: Ci wszyscy, którzy nie kochają Boga, są antychrystami. Chociażby nawet szli do kościoła, nie można ich policzyć między dzieci Boże; nie płynie dla nich owo źródło życia, chrzest może przyjąć także zły człowiek, nawet darem przepowiadania może się zły cieszyć. Król Saul posiadał dar proroctwa, choć prześladował Dawida, <napełniony był duchem proroctwa i zaczął prorokować> ( 1 Sm 19, 23). Sakrament Ciała i Krwi Pańskiej może przyjąć i zły; o takich jest powiedziane: <Kto pożywa i pije niegodnie, potępienie dla siebie pożywa i pije> ( 1 Kor 11, 2.9). Imię Chrystusa może nosić i zły, to znaczy, iż może się nazywać chrześcijaninem i być grzesznikiem. O takich jest powiedziane: Splugawili imię Boga swego ( Ez 36, 20). Wszystkie te tajemnice może posiadać i zły człowiek. Nie można jednak równocześnie mieć miłości i być grzesznikiem. Ilustracją do tego teoretycznego rozstrzygnięcia uczynił porównanie postaw Ojca, Chrystusa i Judasza. Pisze Augustyn: Oto Ojciec wydał Chrystusa. I Judasz Go wydał. Czy jeden i drugi jest taki sam? Judasz był zdrajcą. Czy i Bóg był zdrajcą? Bynajmniej, powiesz. Nie ja to mówię, lecz mówi Apostoł: <Własnego Syna nie oszczędził, ale Go wydał za nas wszystkich> ( Rz 8, 32). Ojciec Go wydał i On sam siebie wydał. Tenże Apostoł mówi: <Który mię umiłował i samego siebie wydał za mnie> ( Ga 2, 20).  Skoro Ojciec wydał Syna i Syn wydał samego siebie, cóż uczynił Judasz? Wydał Go Ojciec, wydał się Syn, wydał Go Judasz. To samo było tu i tam. Czym jednak różnią się między sobą wydanie Syna przez Ojca, wydanie siebie Syna i wydanie Mistrza przez ucznia Judasza? Tym, że Ojciec i Syn uczynili to z miłości, a Judasz przez zdradę. Należy więc baczyć nie tyle na to, co człowiek czyni, ile na to, w jakim celu coś czyni. Taki sam czyn widzimy u Boga Ojca i u Judasza. Ojca chwalimy, Judasza się odrzekamy. Dlaczego chwalimy Ojca, a odrzekamy się Judasza? Chwalimy miłość, odrzekamy się nieprawości. Jak ważne jest dla ludzi wydanie Chrystusa! Czy myślał o tym Judasz, gdy Go wydawał? Bóg myślał o naszym zbawieniu, Judasz o cenie, za którą sprzedał Pana; Syn o cenie, którą dał za nas. Różny cel pociągnął za sobą różne czyny. Tę samą czynność, zależnie od jej celu, chwalimy albo potępiamy. Tak działa miłość. Nią jedną różnią się czyny ludzkie, ona tylko rozstrzyga o ich wartości[1]. ( Bp Wacław Świerzawski).

2. W dniach i tygodniach następujących po Wielkanocy liturgia Kościoła szczególnie obficie przywołuje spotkania Chrystusa Zmartwychwstałego ze swoimi uczniami, czyli tzw. chrystofanie. Stanowią one zaproszenie skierowane do każdego człowieka wierzącego, by pogłębić w sobie rozumienie i doświadczenie treści przesłania paschalnego. Po całonocnym trudzie połowu ryb Apostołowie nic nie złowili. Być może zapomnieli o słowach, jakie Pan do nich uprzednio skierował: Beze Mnie nic nie możecie uczynić ( J 15, 5). W dzisiejszej Ewangelii odnajdujemy również wyraźnie zaznaczone odniesienia eucharystyczne: Apostołowie przebywają w obecności Chrystusa – Chrystus przychodzi do nich tak, jak przychodzi do nas w każdej Eucharystii; kieruje do nich swoje Słowo – mówi im, co mają zrobić ( Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi) tak, jak je kieruje do nas w każdej Eucharystii; chodźcie posilcie się – Bierzcie i jedzcie. W symbolice Ewangelii łódź i ci, którzy w niej przebywają reprezentują wspólnotę Kościoła, wspólnotę Chrystusa. I to właśnie umiłowany uczeń, w którym można widzieć każdego wierzącego posiadającego bliską więź ze swoim Mistrzem, rozpoznaje pierwszy obecność Jezusa i mówi o niej innym. Prosta scena ukazująca w sposób głęboki, piękny i wyjątkowo poruszający obraz Kościoła. W świetle dzisiejszej Ewangelii najważniejszą i praktycznie jedyną przepustką do prawa karmienia innych Słowem Prawdy i Chlebem Życia pozostaje dla chrześcijanina jego miłość wobec Chrystusa: miłujesz Mnie? Paś! ( J 21, 15-19)[2]. Podobnie jak przepustką do urzeczywistnienia zbawienia dokonanego przez Chrystusa była Jego miłość do Ojca, Jego pragnienie pełnienia woli Ojca, którą uważał On za swój pokarm ( J 4, 34). Ale to również znaczy, że ten, który nie pasie, tzn. ten, który uchyla się od głoszenia Słowa Bożego, jest tym, który nie miłuje prawdziwie Jezusa. Stąd, czymś nieodzownym w życiu chrześcijanina jawi się konieczność częstej i głębokiej weryfikacji swego trwania w miłości Jezusa. Muszę więc wciąż na nowo pytać samego siebie: czy kocham Chrystusa? Czy w moim sercu płynie jeszcze miłość do Niego? Czy moja miłość do Niego jest szczera? W jaki sposób okazuję tę miłość? – ( Nie istnieje miłość nie okazywana – ks. Marek Dziewiecki). Czy ta miłość wzrasta i dojrzewa? Czy modlę się wytrwale o łaskę miłości Boga i człowieka? Oczywiście, miłość ta, jak każda prawdziwa miłość, nie polega na doświadczaniu głębokich afektów, podniosłych stanów uczuciowych, ale na zachowywaniu Bożych przykazań i nauki Ewangelii. Chrystus więc stanowczo przypomina nam dzisiaj prawdę o tym, gdzie znajduje się istota człowieczeństwa; świat mówi: człowieczeństwo zostało poddane giełdzie ( F. Durrenmatt), Chrystus mówi: prawdziwe człowieczeństwo zostało poddane i sprawdza się w miłości. Jednocześnie trwanie w autentycznej miłości Chrystusowej przynagla do karmienia innych pokarmem Jego Słowa i Ciała, wzbudza w doświadczającym Jezusowej miłości ducha apostolstwa i misyjności: miłujesz Mnie? Paś! Brak woli dzielenia się prawdą i dobrem z innymi stanowi przejaw deficytu prawdziwej miłości Boga; nie miłuje naprawdę Boga ten, dla którego liczy się jedynie własny spokój sumienia i bezkonfliktowe przebywanie w poznanej prawdzie, bez odczuwania potrzeby dzielenia się tym pokojem i tą prawdą ze swymi bliźnimi; Caritas Christi urget nos – Miłość Chrystusa przynagla nas ( 2 Kor 5, 14).  Patron diecezji sandomierskiej, św. Stanisław, biskup i męczennik, nie zrezygnował z głoszenia prawdy i miłości Chrystusowej nawet wtedy, gdy musiał taką postawę przypieczętować męczeńską śmiercią. Podobne świadectwo miłości prawdy Chrystusowej, miłości nie cofającej się przed męczeństwem, złożyli liczni uczniowie Pańscy żyjący na sandomierskiej ziemi w przeszłych wiekach. Również obecnie, spotykamy takie osoby, które wierność Bogu zamieszkującemu w ich dobrze ukształtowanych sumieniach, potrafią przedkładać nad niebezpieczeństwo utraty pracy, kolegów, przyjaciół, dobrej opinii, a nawet życia. Takie osoby dobrze zrozumiały standardy Bożej miłości i standardy ludzkiej odpowiedzi na tę miłość. Trwanie w miłości Bożej stanowi bowiem priorytetowy i fundamentalny standard życia dla Chrystusowego ucznia, dla chrześcijanina. Chrystus zachęca każdego z nas do konsekwentnego wprowadzania w swoje życie tego Bożego standardu; życie w grzechu nie stanowi dla istoty ludzkiej standardu; tej prawdy nie zmieni nawet duża liczba osób trwających w grzechu, nawet gdyby 90 % danej społeczności trwało w kłamstwie, kłamstwo nigdy nie będzie moralnie usprawiedliwionym standardem ludzkiego postępowania; prawda pozostaje prawdą, nawet gdy nikt w nią nie wierzy, fałsz pozostaje fałszem, nawet gdy wszyscy w niego wierzą ( Sługa Boży abp F. Sheen).  Również dla ludzi, którzy cierpią pod presją tyranii relatywizmu, subiektywizmu, zakłamania, tandety i narcyzmu Kościół oferuje pomocną dłoń Boga i zachęca do podjęcia dojrzałego procesu wyzwolenia, osiąganego także przez liturgię[3]. Trzeba tylko otworzyć się na prawdę i przyjąć jej wymagania; trzeba dobrze usłyszeć i włączyć do swojego postępowania słowa Chrystusa z dzisiejszej Ewangelii: Miłujesz Mnie? Paś!, żyj w prawdzie i mierz swoje życie miarą nie światowych, ale Bożych standardów. Kościół i tegoż liturgia mogą stanowić środowisko uzdrawiające różnorakie schorzenia ludzkiej osoby, pod warunkiem jednak, że są kształtowane w zgodzie ze swoją naturą, tradycją i tożsamością. Jeśli mamy być prawdziwymi uczniami Chrystusa, jeśli mamy głosić wiarę w całej jej pełni, możemy się spodziewać tego, że będziemy ignorowani, marginalizowani, prześladowani. Obecnie, tysiące naszych braci i sióstr w wierze doświadcza gwałtownego prześladowania, posuniętego aż do męczeńskiej śmierci, każdego dnia. Dzięki ich heroicznemu świadectwu przesłanie Chrystusa, przesłanie o Bożym standardzie prawdy, miłości i życia, trwa. Również my otwierajmy nasze serca, poprzez trwanie w łasce uświęcającej, na obecność Pana; wtedy On przyjdzie również do nas i zaprosi nas do wspólnego spożywania Boskiego posiłku, Eucharystii – zadatku Uczty wieczystej.

3. Świadomość prawdy o konieczności składania autentycznego świadectwa chrześcijańskiego poprzez wytrwałe głoszenie Chrystusowej prawdy i miłości zapuściła głębokie korzenie w duchowej tkance diecezji sandomierskiej. Właśnie słowa z Drugiego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian stanowiły przez długie lata motto umieszczane na pierwszej stronie Kroniki Diecezji Sandomierskiej: Caritas Christi urget nos ( 2 Kor 5, 14). W pierwszych dziesięcioleciach wydawania tego diecezjalnego periodyku odnajdujemy w tym miejscu wdzięczne adagium o następującej treści: Czyń każdy w swoim kółku, co każe duch Boży, a całość sama się złoży.


[1] W. Świerzawski. Naucz nas czynić wolę Twoją. Kraków 1990 s. 447-448.

[2] „Trzykrotne pytanie Jezusa nawiązuje niedwuznacznie do trzykrotnego wyparcia się Go przez Piotra ( 18, 15 nn – por. 13, 38); mniej prawdopodobna jest aluzja do procedury jurydycznej semickiej, w której trzykrotne powtórzenie decyzji nabierało specjalnej wagi. Piotr jako zwierzchnik społeczności Jezusa winien kochać Go bardziej niż pozostali uczniowie. Miłość ta jest nie tylko owocem dobrowolnej jego decyzji, ale przede wszystkim dziełem wyboru Bożego, popartego specjalną łaską. Niedawny upadek dał mu to do zrozumienia w sposób jednoznaczny. Wybór na Księcia Apostołów zobowiązuje do większej miłości, na miarę udzielonej mu łaski. Właśnie o tę gotowość do miłości zapytuje Jezus: czy Piotr jest w stanie kochać Jezusa na podobieństwo miłości, jaką On miłuje Ojca, a Ojciec Jego? ( por. 17, 26). Odpowiedź Piotra na postawione pytanie nie przypomina w niczym jego poprzednich spontanicznych reakcji; cechuje je pokora i świadomość swojej niegodności. Wie dobrze, że kocha Jezusa, a stopień tej miłości pozostawia Jego wszechwiedzy. Jezus powierza Piotrowi pieczę nad swoją trzodą, przedstawioną jako barankiowce. Oba terminy oddają atmosferę miłości, jaką otacza Zbawiciel swoją owczarnię ( J 10). […] Oba określenia, podobnie jak trzykrotne paś skierowane do Piotra, oznaczają pełne udzielenie prymatu Piotrowi. Wyraża on godność zwierzchnika nowego ludu Bożego. Nie zajmuje Piotr miejsca jednego Pasterza, Jezusa Chrystusa, który nadal będzie kierował w sposób niewidzialny swoją owczarnią, ale będzie w Jego imieniu widzialną głową społeczności Chrystusowej w okresie między odejściem Jezusa ze świata a Jego eschatologicznym przybyciem w paruzji. Uroczysta formuła apokaliptyczna podwójnego amen nadaje specjalny wydźwięk słowom Jezusa”. K. Romaniuk. A. Jankowski. L. Stachowiak. Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu. Poznań-Kraków 1999 s. 590.

[3] „Współczesna muzyka, przeniknięta mocno duchem subiektywizmu i indywidualizmu, w liturgii może znaleźć dopełnienie w nadrzędności tego, co obiektywne, a równocześnie personalistyczne, uwzględniające wspólnotę”. B. Nadolski. Liturgiczna muzyka. W: Leksykon liturgii. Poznań 2006 s. 815.

2. Tyś nieulękły, jak Prorok Jordanu,
Bronił czci Bożej i dobra Kościoła.
Tyś i przed gromem, jako cedr Libanu,
Nie chciał pochylić odważnego czoła.

3. Wzorze Pasterzów, co w Twych wiernych sprawie
Głowę swą Bogu dałeś na ofiarę,
Bądź naszym wodzem, święty Stanisławie,
A my i na śmierć pójdziemy za wiarę.

4. Krew Twa męczeńska i Twych cnót znamiona
Kwitną na niebie jak palma zielona.
Tam święty ziomku, proś Boga za nami,
Niech się naszymi da przebłagać łzami.

5. A gdy nad nami, albo nad Kościołem
Chmury się zbiorą i burze zagrożą,
Okaż się wtedy Stróżem i Aniołem,
Swoją przyczyną odwróć karę Bożą.

6. Twoja opieka niech nas w każdej chwili
Wesprze i łaską niebieską zasili,
W smutku, w chorobie, w życiu i przy zgonie
Módl się za nami, święty nasz Patronie!