Chleb, który łamiemy – czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? (1 Kor 10,16)
„Staliśmy się Chrystusem. Jeśli bowiem On jest głową, a my Jego członkami, to całym człowiekiem jest On i my razem”. Te śmiałe słowa św. Augustyna podkreślają głęboką więź, jaka powstaje w tajemnicy Kościoła między Bogiem a człowiekiem, a która w naszym doczesnym życiu znajduje najwyższy wyraz w Eucharystii.
Polecenia: „Bierzcie i jedzcie (…) pijcie” (Mt 26,26-27), które Jezus kieruje do apostołów w „sali na górze” pewnego jerozolimskiego domu w ostatni wieczór swojego ziemskiego życia (por. Mk 14,15) mają bogate znaczenie. Już sama tylko uniwersalna symbolika uczty, na której podaje się chleb i wino (por. Iz 25,6), wskazuje na więź komunii i zażyłości. Inne, jeszcze bardziej wyraziste elementy podkreślają wymowę Eucharystii jako uczty przyjaźni i przymierza z Bogiem. Eucharystia jest bowiem – jak przypomina Katechizm Kościoła Katolickiego – „równocześnie i nierozdzielnie pamiątką ofiarną, w której przedłuża się ofiara Krzyża i świętą ucztą Komunii w Ciele i Krwi Pana” (KKK 1382).
Podobnie jak w Starym Testamencie sanktuarium wędrujące przez pustynię nazywane było „namiotem spotkania”, bo w nim Bóg spotykał się ze swoim ludem, a bracia w wierze ze sobą nawzajem, tak też dawna tradycja chrześcijańska nazwała liturgię eucharystyczną synaxis czyli „zebraniem”. W niej to „objawia się w całej swej głębi natura Kościoła, wspólnoty zwołanych na zgromadzenie, by sławić dar Tego, który jest ofiarnikiem i ofiarą: uczestnicząc w Świętych Tajemnicach, stają się «krewnymi» Chrystusa, antycypując doświadczenie przebóstwienia poprzez nierozłączną więź, jaka łączy w Chrystusie Bóstwo i człowieczeństwo” (św. Jan Paweł II, Orientale Lumen, 10).
Jeśli chcemy głębiej zrozumieć rzeczywisty sens tej tajemnicy komunii między Bogiem a wiernymi, musimy powrócić do słów Jezusa z Ostatniej Wieczerzy. Odsyłają one do biblijnego pojęcia przymierza, na które wskazuje właśnie związek krwi Chrystusa z krwią ofiarną wylaną na Synaju: „To jest moja Krew Przymierza” (Mk 14,24). Mojżesz zaś ogłosił wcześniej: „Oto krew przymierza” (Wj 24,8). Przymierze, które na Synaju połączyło Izrael z Bogiem więzią krwi, zapowiadało nowe przymierze, z którego wypływa swego rodzaju „pokrewieństwo” – jak mawiali Ojcowie greccy – między Chrystusem a chrześcijaninem.
Greckie słowo oznaczające komunię – koinonia – pojawia się też w Pierwszym Liście do Koryntian, gdzie św. Paweł mówi o bałwochwalczych ucztach ofiarnych jako o „stole demonów”, formułując zasadę dotyczącą wszystkich ofiar: „są w jedności z ołtarzem ci, którzy spożywają z ofiar na ołtarzu złożonych” (1 Kor 10,18). Apostoł ukazuje pozytywną i świetlaną stronę tej zasady, odnosząc ją do Eucharystii: „Kielich błogosławieństwa, który błogosławimy, czyż nie jest udziałem we krwi Chrystusa? Chleb, który łamiemy, czyż nie jest udziałem w Ciele Chrystusa? Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba”. To podkreśla w encyklice Veritatis splendor 21 św. Jan Paweł II: „Udział w Eucharystii, sakramencie Nowego Przymierza, jest najwyższym przejawem upodobnienia się do Chrystusa, źródłem «życia wiecznego» (por. J 6,51-58), fundamentem i mocą całkowitego daru z siebie”.
Pozwólmy, aby nasze pragnienie boskiego życia ofiarowanego w Chrystusie wyraziło się w żarliwych słowach wielkiego teologa Kościoła ormiańskiego, Grzegorza z Nareku (X w.): „Pragnę nieustannie Dawcy, a nie Jego darów. Nie dążę do chwały, ale chce ucałować Chwalebnego. Nie szukam spoczynku, ale proszę i błagam o Oblicze Tego, który daje odpocznienie. Nie tęsknię za ucztą weselną, ale za Oblubieńcem”.