1. „Na sianie Bóg się dał położyć, nie gardząc nędznym stajni żłobem, i Ten, co żywi rzesze ptaków, drobiną mleka był karmiony[1]. […] Pokój wam! W Boże Narodzenie Kościół od wieków powtarza: Christus natus est nobis. Tej radości płynącej od narodzonego dla nas Chrystusa towarzyszy stałe skupienie i modlitwa, doprowadzająca do stwierdzenia pierwszej powinności wobec Pana: Venite, adoremus. To nade wszystko nasza powinność: adoracja Chrystusa w liturgicznej pamiątce Jego Narodzin. Posługę tę sprawujemy w narodzie, który przez wieki otoczył Boże Narodzenie chrześcijańskim obyczajem – wytwarzającym niepowtarzalny nastrój tych dni. Zmieniają one niejako rytm życia człowieka w miarę nadchodzenia Świąt. Staropolskie stwierdzenie – Szły Gody – nakazywało przeżywać ten czas ze szczególnym pietyzmem, którego szczyt przychodzi z pierwszą gwiazdą wigilijnego wieczoru”[2]. ( Bp E. Materski, bp W. Wójcik, bp. A. Odzimek).
2. Ziemia ujrzała swego Zbawiciela ( Ps 98, 3). Treść opowiadania św. Łukasza o narodzeniu Jezusa Chrystusa można w sposób syntetyczny przedstawić następująco: w Jezusie narodzonym z Maryi w Betlejem przyszedł na świat prawdziwy Pan ( Kyrios), Mesjasz ( Chrystus) i Zbawiciel – Wyzwoliciel człowieka z każdej niewoli, również z niewoli tych istot ludzkich, które nazywając się panami, żądają dla siebie samych czci zarezerwowanej Bogu; swoje władztwo i prawo próbują stawiać ponad władzą i prawem Pana Boga[3]. Jezus Chrystus narodzony w Betlejem jest prawdziwym człowiekiem[4], tym, który przywraca autentyczną tożsamość człowieka, jako istoty stworzonej na obraz i podobieństwo Boże i dlatego właśnie powołanej do przekazywania swoim postępowaniem dobra[5]. Również człowiek sam dla siebie może próbować uczynić się panem – kyriosem, może próbować dokonywać samozbawienia. Może próbować uciekać od ciężaru prawdy o Bogu, człowieku, świecie. Może żyć w taki sposób, by starać się unikać męczenia się nadprzyrodzonością. Można żyć tak, i w rzeczy samej niektórzy pewnie tak żyją, by przy śniadaniu rozmawiać o tym, co będziemy jeść na obiad, przy obiedzie o tym, co będziemy jeść na kolację, a przy kolacji o tym, co będziemy jeść jutro na śniadanie. Można tęsknić do tego, by żyć normalnie tzn. bez nadprzyrodzoności, by powrócić do Egiptu, gdzie zasiadaliśmy przed garnkami pełnymi mięsa, bez przejmowania się sprawami Bożego powołania i bez trudów wędrówki przez pustynię, by umożliwić dokonywanie się tych spraw. Przestać przejmować się Bożym wyborem, Bożym planem, napięciem, jakie powoduje ciągłe bycie w drodze, niepewność Bożej opieki, ustawiczne wyczekiwanie daru życia od Pana, Jego oczekiwanie na nasze zaufanie wobec Niego. Można wziąć sprawy całkowicie w swoje ręce i zabezpieczać sobie normalność na naszą miarę, w tym świecie, w doczesności. Można próbować sprowadzać wielki dar powołania małżeńskiego i rodzinnego do komercyjnego kontraktu, którego tajemnica miałaby się rzekomo sprowadzać jedynie do wzajemnej wymiany towaru – usług. Jednak taka postawa nigdy nie przyniesie człowiekowi pełni szczęścia i pokoju, bo została skrojona nie na ludzką miarę, nie na miarę pragnień i aspiracji ludzkiego serca, które pozostaje niespokojne dopóty, dopóki nie spocznie w prawdziwym i jedynym Zbawicielu człowieka – Jezusie Chrystusie. Współczesnemu człowiekiem trudno zrozumieć pojęcie zbawienia; czym ono jest, na czym polega, w jaki sposób włączyć się w zbawienie? W Starym Testamencie zbawienie oznaczało wyzwolenie, wyprowadzenie z jakiegoś rodzaju zagrożenia, ucisku, prześladowania, niebezpieczeństwa, braku. Gdy wnikamy głębiej w tak rozumiane zbawienie, to zaczynamy dostrzegać, że w doczesności i własnymi siłami nigdy nie jesteśmy w stanie w pełni je osiągnąć; w doczesności zawsze będzie istnieć jakiś rodzaj zagrożenia – zło moralne i fizyczne, choroba, śmierć. Nawet gdybyśmy sobie wyobrazili, że rozwój medycyny osiągnie taki stopień, w którym możliwym by się stało przedłużanie doczesnego życia człowieka w nieskończoność, to, jak pytał Benedykt XVI, czy naprawdę chcielibyśmy żyć, w takiej kondycji jaką znamy z naszego doczesnego egzystowania, wiecznie? Czy chcielibyśmy wiecznego trwania człowieka w jego doczesnym stanie? Często się martwimy tym, że społeczeństwa współczesne zdają się laicyzować, słabnie wiara, w niektórych rejonach spada frekwencja w świątyniach; wśród zaś tych, którzy uczestniczą w liturgii zauważa się niekiedy powierzchowność wiary i niekonsekwencje postępowania, które z tej wiary powinno wynikać. Swego czasu ks. kard. Kazimierz Nycz zachęcał wiernych, by zwrócili baczną uwagę na formę wezwania Chrystusowego: nawracajcie się… więc nie tyle: nawracajcie innych, ale wy sami naprzód wprowadzajcie Osobę i naukę Chrystusa w swoje życie najpełniej jak potraficie. Gdy zaczynamy realizować ten proces w swoim życiu, bardzo szybko przekonujemy się, że tego rodzaju postawa stanowi jednocześnie najskuteczniejszy środek misyjny, ewangelizacyjny. Zasada ta sprawdza się również w odniesieniu do chrześcijańskich małżeństw i rodzin; trudno zaiste znaleźć skuteczniejszy środek ewangelizowania rodziny i małżeństwa niż zetknięcie się z rodzinami autentycznie żyjącymi prawdą i miłością Ewangelii[6]. Zewangelizować samego siebie, albo precyzyjniej, ewangelizować ciągle samego siebie, to najważniejsze zadanie, również misyjne, dla każdego człowieka.
3. Rówieśnicy diecezji sandomierskiej. W 1818 roku, roku powstania diecezji sandomierskiej, m.in. ustalono granicę pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Kanadą ( według 49-go równoleżnika). W Anglii George Byron wydał poemat Don Juan, wpływając tym samym na rozprzestrzenianie się idei romantycznych w Europie. W Trewirze urodził się Karol Marks, niemiecki filozof polityczny i socjalista; w Madrycie założono muzeum Prado, a statek parowy Savannah przemierzył, jako pierwszy parowiec w dziejach, Atlantyk; podróż trwała 26 dni. Co jednak szczególnie warte podkreślenia, w kontekście przeżywanego okresu liturgicznego, to fakt, że diecezja sandomierska jest również rówieśniczką najpopularniejszej kolędy świata, tj. kolędy Stille Nacht, heilige Nacht, ( Cicha noc, święta noc), do której melodię skomponował, właśnie w 1818 roku, Franz Xaver Gruber, austriacki nauczyciel szkolny i organista; tekst kolędy napisał, dwa lata wcześniej, Joseph Mohr[7], w 1818 roku wikariusz parafii św. Mikołaja w Oberndorfie k. Salzburga. W kościele tej właśnie parafii, podczas Pasterki 1818 roku, wykonano po raz pierwszy kolędę Stille Nacht, heilige Nacht.
[1] Z hymnu na Jutrznię w Uroczystość Narodzenia Pańskiego
[2] E. Materski. W. Wójcik. A. Odzimek. Odezwa wigilijna do kapłanów. KDS 79 ( 1986) s. 11-12. „Nativitas Domini secundum carnem. Narodzenie Pana naszego Jezusa Chrystusa wedle ciała – tak ogłaszał wczoraj Kościół w swoim martyrologium wielką uroczystość 25 – go grudnia, – to święto nie tylko liturgiczne, ale i rodzinne, zwane dawniej w mowie ojców naszych Godami. Wyraz ten w starej polszczyźnie oznaczał lata; dawniej bowiem rok cywilny zaczynał się z dniem Bożego Narodzenia; zatem o północy z 24-go na 25-go grudnia stykały się dwa różne lata, tj. stary i nowy rok – Gody. Święto to, drogie każdemu sercu chrześcijańskiemu, ma jeszcze osobliwy urok dla Polaka: budzi ono w jego duszy najmilsze wspomnienia, a zasłyszana melodia kolędy odtwarza automatycznie w pamięci pełne wdzięku obrazy z lat dziecinnych: biało nakryty stół z sianem pod obrusem, tradycyjny opłatek, ślicznie ustrojoną choinkę, pasterkę w wiejskim modrzewiowym kościółku, ołtarz jarzący światłem, tłum rozkołysany serdecznym śpiewem wichurą głosów – jak mówi Reymont w Chłopach: i już tak się zwarli duszami, wiarą i głosami, że jakby jeden głos śpiewał i bił pieśnią ogromną, ze wszystkich serc rwącą, aż pod święte nóżeczki Dzieciątka… Nie ma nic bardziej boskiego i ludzkiego zarazem, nic bardziej wzniosłego a prostego, nic bardziej wdzięcznego i pobożnego jak ta urocza tajemnica życia Zbawiciela. Toteż dusze ludzkie lgną do niej, a serca tają przed nią jak śnieg na słońcu. Pobożność ludowa podkreśla raczej ludzką stronę Narodzenia Pańskiego; pobożność liturgiczna stronę boską. Obie są równie rzeczywiste i usprawiedliwione, i z syntezy obu wytwarza się nastrój właściwy tej rzewnej, a tak majestatycznej uroczystości”. Maria Teresa od Jezusa. Vivere cum Ecclesia. Rozważania liturgiczne. Kraków 1958 s. 80-81.
[3]„Pełen treści jest sposób, w jaki Łukasz przedstawia imię cesarza rzymskiego. Jego imię brzmi dokładnie Gajusz Juliusz Oktawian. Łukasz nie nazywa go w ten sposób. Określa go natomiast jako Cezara. Jest to tytuł wspólny dla wszystkich cesarzy rzymskich, który oznacza dowódcę. Określa go również jako Augusta. Jest to przymiotnik, cecha imperatora, według etymologii greckiej ( Sebastós, od czasownika sebázomai) oznacza do adorowania jako bóg. Połączenie Cezara z Augustem oznacza więc, że podczas narodzin Jezusa cała ziemia poddana jest jednemu człowiekowi, który ze względu na swoją władzę nazywany jest Cezarem, ze względu na kult, którego wymaga, uważając się za bóstwo, nazywany jest Augustem. W tych warunkach polityczno – religijnych anioł Bożego Narodzenia ogłasza pasterzom w Betlejem i ludziom całej ziemi: Narodził się wam Kyrios – Pan, inny Cezar – który jest waszym Wybawicielem, również z niewoli boga Augusta”. M. Masini. Betlejem. Lectio divina Bożego Narodzenia. Kielce 2002 s. 20-21.
[4] „Narodziny Jezusa z ciała stwierdzone zostają przez Łukasza, kiedy pisze, że Maryja Noworodka owinęła w pieluszki ( 2,7). Szczegół ten jest tak realistyczny, że anioł Bożego Narodzenia daje go pasterzom jako znak rozpoznawczy Syna Maryi ( w. 12). I faktycznie, to właśnie w tym znaku pasterze Go rozpoznali i wyszli Mu na spotkanie ( udali się pośpiesznie, ujrzeli Je – w: 16-17). Ewangelie umieściły wiele śladów Jezusa – człowieka ( Rz 5, 15) ( pragnienie – J 4, 7, zmęczenie – J 4,7, pot – Łk 22, 44, wzruszenie – J 11, 38, płacz – J 11, 35). Jednak to Łukasz utrwalił i przybliżył nam aspekt człowieczeństwa Jezusa, przypominając oczernianie, jakiego dopuścili się wobec Niego współcześni, którzy pragnęli zlekceważyć Go i obciążyć winą: Oto żarłok i pijak, przyjaciel celników i grzeszników ( 7, 34). Łukasz już teraz ( a czyni to także nieco dalej) poprzez pewne aluzje łączy osobę Jezusa, który się rodzi, z osobą Jezusa, który zmartwychwstanie. Np. jak Maryja owinęła w pieluszki Niemowlę i złożyła Je w żłobie ( w. 7), tak Józef z Arymatei owinął ciało Ukrzyżowanego w prześcieradło i złożył je w grobie ( Łk 23, 52.53). Powtarzalność tych terminów i gestów określa na początku i na końcu objawianie się człowieczeństwa Jezusa”. Tamże s. 23-24.
[5] „Świat, w którym żył Jezus był zimnym i okrutnym światem. Bogaci spędzali czas na niekończących się orgiach, ubodzy cierpieli prawdziwą nędzę. Dwie trzecie społeczeństwa żyły w poniżającym stanie niewolnictwa. Ulubionym sportem ludzi tego świata była walka dwóch gladiatorów, z których jeden padał w końcu od ran lub z wyczerpania. Wtedy zwycięski gladiator spoglądał na widownię, prosząc o dalsze instrukcje. Widzowie przekładali wówczas klejnoty i pieniądze do jednej ręki, a kciuk drugiej kierowali w górę lub w dół. Kciuk skierowany ku górze mówił: Te pieniądze i te kosztowności będą twoje, jeśli oszczędzisz jego życie. Był dzielnym zawodnikiem i wróci, aby nas znowu zabawić. Kciuk skierowany ku ziemi ponaglał zwycięzcę: Dobij go. Jest nieciekawy. Zanurz swój miecz w jego gardle. Historycy owego okresu mówią nam, że gdy zwycięski gladiator przebijał mieczem swą pokonaną ofiarę, na widowni rozlegał się krzyk ( może bardziej ryk – dopisek J.B.) radości, który przetaczał się przez całe miasto. […] O tym właśnie świecie mówi Pismo: Albowiem tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby wszelki kto wierzy weń, nie zginął, ale miał żywot wieczny ( J 3, 16). Przyjście Jezusa na świat było najwyższym aktem poszukiwania dobra. Świat, który Bóg uznał za bardzo dobry w chwili stworzenia był wciąż, mimo całej swej nędzy, bardzo dobrym światem. Bóg przebywa w głębi serca każdego człowieka i rozpoznaje schowane tam dobro i talenty. My, którzy zostaliśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, mamy udział w szczęściu Boga w takim stopniu, w jakim stajemy się poszukiwaczami dobra”. J. Powell. Twoje szczęście jest w tobie. Kraków 1995 s. 106.
[6] „Maryja i Józef uczą, w jaki sposób wypełniać swoje obowiązki wynikające z powołania do życia rodzinnego. Dom powinien być miejscem, w którym mówi się o Bogu i żyje Jego nauką, w naturalny sposób przygotowując dzieci do wypełniania przez nie religijnych obowiązków. Postępowanie ojca zasadniczo wpływa na świętość rodziny. Jego zadaniem jest poświęcenie samego siebie na wzór świętego Józefa, dbałość o małżonkę oraz dzieci. Do bycia razem dają okazję niedziele i święta. Warto je planować tak, aby móc cieszyć się swoją obecnością. Święty Józef wziął ze sobą na pielgrzymkę do Jerozolimy Maryję i Jezusa. Również współcześni ojcowie powinni towarzyszyć dzieciom w ich duchowym rozwoju, stanowić wzór mężczyzny silnego wiarą, prowadzić je do kościoła, dawać przykład troski o własnych rodziców, rodzeństwo oraz dalszą rodzinę. Obowiązków jest tak dużo, że nie można się obyć bez Bożego wsparcia. Ich wypełnianie staje się jednak zadatkiem życia wiecznego”. M. Dzik. Szukaliśmy Ciebie ( Łk 2, 41-52). „ Krąg biblijny” 28 ( 2015) s. 157.
[7] B. Grun. The timetables of history. A horizontal linkage of people and events. New York 1975 s. 384-385.
2. Poszli, znaleźli Dzieciątko w żłobie,
Z wszystkimi znaki danymi sobie.
Jako Bogu cześć Mu dali,
A witając zawołali z wielkiej radości:
3. Ach, witaj Zbawco z dawna żądany,
Cztery tysiące lat wyglądany
Na Ciebie króle, prorocy
Czekali, a Tyś tej nocy nam się objawił.
4. I my czekamy na Ciebie, Pana,
A skoro przyjdziesz na głos kapłana,
Padniemy na twarz przed Tobą,
Wierząc, żeś jest pod osłoną chleba i wina.
2. Chcąc się dowiedzieć tego
Poselstwa wesołego,
Bieżeli do Betlejem skwapliwie,
Znaleźli Dziecię w żłobie,
Maryję z Józefem.
3. Taki Pan chwały wielkiej
Uniżył się Wysoki.
Pałacu kosztownego żadnego
Nie miał zbudowanego
Pan wszego stworzenia!
4. O dziwne narodzenie,
Nigdy niewysłowione!
Poczęła Panna Syna w czystości,
Porodziła w całości
Panieństwa swojego.
5. Już się ono spełniło,
Co pod figurą było.
Aarona różdżka ona zielona
Stała się nam kwitnąca
I owoc rodząca.
6. Słuchajcież Boga Ojca,
Jako wam Go zaleca:
„Ten ci Syn mój najmilszy, jedyny,
W raju wam obiecany.
Wy tego słuchajcie!”
7. Bogu bądź cześć i chwała,
Która by nie ustała
Jak Ojcu, tak i Jego Synowi
I Świętemu Duchowi
W Trójcy jedynemu.