- „W swoim przemówieniu w Lizbonie Wasza Świątobliwość wyjaśniał, że podstawowe zadanie Kościoła dzisiaj polega na tym, aby ludzi uzdolnić do „patrzenia ponad rzeczami przedostatnimi i szukania rzeczy ostatnich”. Nauka o „sprawach ostatecznych” jest centralną treścią wiary. Traktuje o takich tematach, jak piekło, czyściec, antychryst, prześladowanie Kościoła w czasach ostatecznych, powtórne przyjście Chrystusa i Sąd Ostateczny. Dlaczego w głoszeniu panuje tak uderzające milczenie na tematy eschatologiczne, które przecież w przeciwieństwie do wielu wewnętrznych „nieustannie aktualnych” kościelnych problemów są rzeczywiście natury egzystencjalnej i dotyczą każdego? To bardzo poważne pytanie. Nasze kazania, nasze przepowiadanie jest rzeczywiście w dużym stopniu jednostronnie nakierowane na tworzenie lepszego świata, podczas gdy rzeczywiście lepszy świat prawie wcale nie jest wspominany. Tutaj musimy zdobyć się na rachunek sumienia. Oczywiście próbuje się otworzyć na słuchacza i mówić to, co leży w zasięgu jego horyzontu. Naszym zadaniem jest jednak także przebijanie i rozszerzanie tego horyzontu, aby móc dostrzec to, co stanowi rzeczy ostateczne. Te rzeczy to dla współczesnych ludzi twardy orzech do zgryzienia. Jawią się jako coś nierealnego. Ludzie chcieliby zamiast tego otrzymać konkretne odpowiedzi na teraz, na potrzeby codzienności. Ale te odpowiedzi pozostają połowiczne, jeśli nie pozwalają poczuć i jakoś rozpoznać, że wykraczamy poza to materialne życie, że jest i sąd, i łaska, i wieczność. Musimy więc znaleźć nowe słowa i sposoby, aby umożliwić ludziom przebicie się przez barierę skończoności. Spełniły się wszystkie proroctwa Jezusa, a tylko jedno oczekuje jeszcze na wypełnienie: Jego powrót. To dopiero rzeczywiście potwierdzi słowa o „zbawieniu”. Wasza Świątobliwość ukuł pojęcie „eschatologicznego realizmu”. Co to dokładnie oznacza? To znaczy, że te sprawy nie są fatamorganą ani żadną wydumaną utopią, lecz dotyczą konkretnej rzeczywistości. W rzeczy samej musimy być ciągle na bieżąco, bo Chrystus powiedział nam z najwyższą pewnością: Powrócę. To słowo stoi ponad wszystkim. Dlatego pierwotnie celebrowano Mszę, będąc zwróconym w kierunku wschodnim, do przychodzącego powtórnie Pana, którego symbolizuje wschodzące słońce. Każda Msza jest dlatego wyjściem naprzeciw Przychodzącemu. W ten sposób równocześnie przyjście to jest antycypowane: my idziemy w Jego kierunku – i już teraz, antycypując, On przychodzi do nas. Porównuję to chętnie z historią o weselu w Kanie Galilejskiej. Pan mówi najpierw do Maryi: Moja godzina jeszcze nie nadeszła. Później daje jednak nowe wino i, można powiedzieć, antycypuje godzinę, która dopiero nadejdzie. Ten eschatologiczny realizm jest urzeczywistniony w Eucharystii: wychodzimy Przychodzącemu naprzeciw – a On przychodzi i już teraz antycypuje tę godzinę, która kiedyś będzie miała swoje ostateczne znaczenie. Powinniśmy tak to ująć, że wychodzimy naprzeciw ciągle już idącemu do nas Panu, wchodzimy w Jego przyjście – a przez to dajemy się włączać w większą rzeczywistość, która przekracza naszą powszedniość”[1].
- „Błędem jest twierdzenie, że wyzwolenie polityczne, ekonomiczne czy społeczne pokrywa się ze zbawieniem przyniesionym przez Chrystusa”. ( Św. Jan Paweł II, Meksyk, 1979 rok ). Adwent stanowi wspaniałą możliwość, by zastanowić się nad rzeczywistością nadziei. Jedną z najbardziej rozpowszechnionych deformacji chrześcijańskiej nadziei jest przepowiadanie i idąca za tym przepowiadaniem postawa życiowa określane najczęściej przy pomocy angielskich terminów: the Gospel of health and wealth, the prosperity Gospel; w języku polskim pojawia się czasem na określenie tej rzeczywistości wyrażenie: teologia sukcesu. Odwołując się, w sposób wybiórczy, do starotestamentalnych przekazów przedhiobowych ( nie tyle w znaczeniu chronologicznym, ile treściowym), a nawet do ewangelicznego nauczania Chrystusa ( „Szukajcie wpierw Królestwa Bożego i jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”, Mt 6, 33.), ten sposób myślenia próbuje kształtować relacje człowieka z Bogiem na zasadzie kontraktu handlowego: ja daję Bogu modlitwy, wierność przykazaniom, uczestnictwo w obrzędach, a Bóg w zamian obdarza mnie pomyślnością, rozumianą głównie w kategoriach sukcesu ekonomicznego i doczesnego. Teologia taka, odnajdująca swe korzenie w protestantyzmie, stanowi w gruncie rzeczy wyrażoną religijną terminologią postawę deifikującą ludzkie „ja”, zacieśniającą sens życia tegoż do tzw. sukcesu[2], oraz deformującą w sposób bluźnierczy rzeczywistość chrześcijańskiej nadziei[3]. Owszem, chrześcijanin jest człowiekiem sukcesu i pomyślności, ale ostatecznym miejscem tego sukcesu nie jest doczesność[4], lecz niebo; w swych błogosławieństwach Chrystus zapowiada skarb w niebie, tym, którzy tutaj cierpią dla Niego, są spragnieni sprawiedliwości, są ubodzy w duchu ( pamiętając o biblijnych nauczaniu o ubóstwie duchowym, nie ograniczającym tej rzeczywistości do biednych materialnie, lecz do osób, które całą swą nadzieję pokładają jedynie w Bogu…nie w sile zewnętrznej, nie w potędze pieniądza, nie w układach i znajomościach, ale jedynie w Bogu; stąd, w świetle Pisma Świętego, można być biednym materialnie i jednocześnie nie być ubogim, bo mieć serce zamknięte na Bożą wolę; można też, z drugiej strony, posiadać wartości materialne i być ubogim w duchu, bo całą swą nadzieję zawsze pokładać w Bogu). Błogosławieństwa właśnie, kierują naszą nadzieję w głównej mierze nie na doczesność i jej przekształcanie, ale na wieczność i troskę o jej szczęśliwe, pełne prawdziwego sukcesu posiadanie. W dzisiejszej kolekcie odnajdujemy piękną, modlitewną frazę; prosimy Boga o to, by nadprzyrodzona mądrość kształtowała nasze czyny. Więc, nie sposób myślenia skoncentrowany głównie na doczesności ma dominować życie chrześcijanina, ale nadprzyrodzona mądrość powinna stanowić podstawowe kryterium jego myślenia i postępowania. Prośba powyższa bardzo współgra z przesłaniem głoszonym przez św. Jana Chrzciciela – wydawać godne owoce nawrócenia ( w niektórych tłumaczeniach Pisma Świętego zdanie to tłumaczy się następująco: niech z waszych czynów będzie widać to, że się nawróciliście), tzn. zmienić swoje życie w taki sposób, by to, co jest niezgodne z Bożymi przykazaniami zostało zniwelowane, usunięte. Taka właśnie postawa jest prawdziwym nawróceniem. Żarliwe modlitwy, połączone nawet z rozdzierającym serce płaczem w obliczu Bogu nie na wiele się zdadzą, gdy zabraknie wyjścia z grzesznej sytuacji, z grzechu. Punktem, który w życiu niektórych współczesnych chrześcijan bardzo boleśnie szwankuje jest nie dostrzeganie, lub, co chyba bliższe prawdzie, brak woli dostrzegania, konieczności praktycznych konsekwencji wiary w różnych wymiarach życia – rodzinnym, społecznym, politycznym. Innymi słowy, bycie człowiekiem ochrzczonym, uczestnictwo w Eucharystii nie kończy się wraz z zamknięciem drzwi świątyni, ono dopiero wtedy zaczyna ukazywać swoją autentyczność lub pozór – udawanie – powierzchowność.
- Dnia 14 XII 1952 roku urodził się w Radzyniu Podlaskim Andrzej Dzięga, biskup sandomierski w latach 2002 – 2009. Bp Dzięga jest absolwentem Wyższego Seminarium Duchownego w Siedlcach; święcenia kapłańskie otrzymał w 1977 roku. Pracował jako wikariusz parafialny w Malowej Górze i Radoryżu Kościelnym. Studia prawnicze odbył w KUL, uzyskując tytuł doktora w 1988 roku, habilitację zaś uzyskał w 1996 roku. Od 1998 roku jest profesorem nadzwyczajnym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Pracował naukowo na Wydziale Prawa i Nauk Prawnych KUL, był kierownikiem Katedry Kościelnego Prawa Procesowego, Dziekanem Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji KUL, wicepostulatorem w procesie beatyfikacyjnym Męczenników Podlaskich, kanclerzem Kurii Biskupiej Ordynariatu Polowego, wikariuszem sądowym Biskupa Drohiczyńskiego oraz promotorem I Synodu Diecezji Drohiczyńskiej. Ks. Andrzej Dzięga został mianowany biskupem sandomierskim 7 X 2002 roku[5]. 21 II 2009 roku biskup sandomierski Andrzej Dzięga został mianowany arcybiskupem, metropolitą szczecińsko – kamieńskim. Od samego początku swego posługiwania w diecezji sandomierskiej bp Dzięga włączał swą apostolską misję w bliski również tej wspólnocie eklezjalnej nurt pobożności maryjnej, ściślej, w nurt modlitwy różańcowej[6]; inicjował także działania dążące do ożywienia ruchu pielgrzymkowego w sanktuarium na Świętym Krzyżu. Rok 2005 bp Dzięga ogłosił w diecezji sandomierskiej Rokiem Rodziny; jest wyrazistym obrońcą życia ludzkiego od poczęcia do naturalnej śmierci i czytelnym świadkiem konieczności odpowiedzialnego podjęcia powołania życiowego i chrześcijańskiego[7]. W wymiarze muzycznym diecezji sandomierskiej bp Andrzej Dzięga również pozostawił dziedzictwo zawierające ożywcze elementy, godne kontynuowania i rozwoju. Idea opracowania śpiewnika zawierającego specyficzne dla diecezji sandomierskiej kompozycje religijne powracała niemalże w każdym pokoleniu kapłańskim tego lokalnego środowiska eklezjalnego; inicjatywy tego rodzaju podejmowali m.in. bp Paweł Kubicki, ks. Stefan Świetlicki oraz ks. Tadeusz Miazga. Zamysł ten postanowił urzeczywistnić również bp Andrzej Dzięga[8]. W 2004 roku bp Dzięga ustanowił więc śpiewnik Źródło, zredagowany przez ks. Eugeniusza Piotrowskiego, oficjalnym modlitewnikiem diecezji sandomierskiej. Pasterz sandomierski polecił zaznajomienie z treścią modlitewnika dzieci przygotowujące się do przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej, młodzież gimnazjalną i dorosłych. Dalsze udoskonalanie śpiewnika – modlitewnika powierzono specjalnie do tego celu powołanemu Kolegium redakcyjnemu, zachęcając jednocześnie wszystkich użytkowników księgi do współpracy[9]. Wcześniej, w 2003 roku, bp Dzięga zaproponował sposób działania Diecezjalnej Komisji Liturgicznej w oparciu o podział na sekcje tematyczne. Jedną z takich grup miała stanowić Sekcja Muzyki Sakralnej[10]. W 2007 roku bp Dzięga wydał dokument zatytułowany Zasady szczegółowe celebrowania Mszy Świętej w diecezji sandomierskiej, rozumiany jako wyraz pasterskiej troski o Wielką Tajemnicę Eucharystii i dążący do wyeliminowania pewnych, zauważonych w praktyce duszpasterskiej, nadużyć[11]. Z elementów muzycznych podkreślono w dokumencie m. in. konieczność śpiewania doksologii, zalecenie wykonywania potrójnego Amen po doksologii w liturgii uroczystej, potrzebę właściwego doboru śpiewów liturgicznych połączoną z zachętą do odważnego sięgania po śpiewy gregoriańskie i zakazem wykonywania piosenek w Eucharystii, zapewnienie wiernym dostępu do tekstu śpiewów, obowiązek przygotowania przez organistę pieśni przeznaczonych do śpiewania w czasie Mszy Świętej i ćwiczenie śpiewu z ludem bezpośrednio przed celebracją, zachowanie roztropnych proporcji między śpiewem chóru, scholi, solistów a śpiewem ogółu wiernych, docenienie wartości milczenia w liturgii[12]. W tym samym, 2007 roku, bp Dzięga wydał dekret dotyczący adoracji Najświętszego Sakramentu w pierwszą niedzielę miesiąca. Podjął więc i rozwinął jeden z fundamentalnych rysów pobożności sandomierskiej – rys eucharystyczny[13]; pragnął m.in. wprowadzić w całej diecezji sandomierskiej zwyczaj śpiewania w czasie Mszy Świętej ( po Ewangelii) pieśni Duchu Święty przyjdź prosimy. Bp Dzięga dążył również do zintegrowania chórów diecezji sandomierskiej. W tym celu rozsyłano wspólne elementy repertuaru wykonywanego przez połączone chóry podczas większych uroczystości diecezjalnych i rejonowych, dla przykładu, na zakończenie peregrynacji Figury Matki Bożej Fatimskiej, w koncercie kolędowym, na zakończenie Kongresu Rodzin i podczas innych okoliczności[14]. Decyzją bpa Dzięgi, za sugestią bpa Świerzawskiego, dnia 25 II 2009 roku został powołany w diecezji sandomierskiej Diecezjalny Ośrodek Formacji Liturgicznej w Zawichoście. Działalność ośrodka obejmuje: pomoc osobom odpowiedzialnym za formację sakramentalną, mistagogię sakramentalną przed przyjęciem sakramentów, wprowadzenie w duchowość liturgiczną[15].
[1] Światłość świata. Benedykt XVI w rozmowie z Peterem Seewaldem. Kraków 2011 s. 185-186.
[2] „U podstaw wszelkich technik rozwoju leży przekonanie o tym, że szczęście możemy osiągnąć tylko osiągając sukces. Tak rozumie szczęście współczesny człowiek, zwiedziony przez psychologię sukcesu. Najważniejsze jest to, aby mieć dobre wykształcenie, dobrze płatną pracę, wiele posiadać i korzystać z życia. Tylko wtedy człowiek może być szczęśliwy, gdy ma wysoką pozycję społeczną, wszyscy go podziwiają i się z nim liczą. Poradniki psychologiczne dostarczają nam porad, jak osiągnąć to wszystko, opierając się na bardzo chwytliwej idei myślenia pozytywnego. Ktoś mógłby zapytać – cóż jest złego w pozytywnym myśleniu? Otóż ta koncepcja nie polega wcale na tym, aby dobrze myśleć o sobie i innych. Stwarza tylko taki pozór, a w rzeczywistości chodzi o myślenie możliwościowe. Czym innym jest mieć pozytywny obraz samego siebie lub optymistycznie patrzeć w przyszłość i w tym rzeczywiście nie ma nic złego. Ale w ideologii pozytywnego myślenia chodzi o wpływanie na rzeczywistość za pomocą naszych myśli, a to po pierwsze nie ma żadnego uzasadnienia naukowego, a po drugie odwodzi nas od prawdy, że sami, bez Chrystusa, nic nie możemy. Człowiek w ten sposób pogrążą się w pysze, a pycha jest przyczyną wszystkich innych grzechów. Rozpoczyna się wyścig po sukces i łatwo w tym zamieszaniu stracić z oczu to, co naprawdę ważne w życiu. Co więcej, wciągamy w ten wir nasze dzieci już od najmłodszych lat, kładąc nacisk na wykształcenie, naukę języków, jednocześnie zapominając często o ich właściwym wychowaniu. […] Ideologia myślenia pozytywnego naucza o wpływie naszej wewnętrznej postawy na szybkie osiągnięcie spodziewanego skutku, w postaci bogactwa, zdrowia, satysfakcjonującego związku, itp. Prowadzi do wniosków, że człowiek może wpływać samodzielnie na swój los i to on sam jest odpowiedzialny za własny sukces lub porażkę. Sami jesteśmy kowalami swojego losu i tylko od nas zależy, czy będziemy szczęśliwi. Jeżeli myślimy pozytywnie o sobie i widzimy naszą przyszłość w pozytywnym świetle, to z pewnością będą nas spotykać same dobre rzeczy. Księgarnie pełne są psychologicznych poradników, jak osiągnąć sukces i jak za pomocą własnych myśli wpływać na swoje życie. Co więcej, okazuje się, że możemy także wpływać na innych ludzi przy pomocy swojego pozytywnego lub negatywnego myślenia. Takie poglądy bliższe są praktykom okultystycznym niż naukowym teoriom, tymczasem współczesna psychologia zdaje się tego nie zauważać i nadal jest zafascynowana ogromnym potencjałem ludzkiego umysłu. Źródeł ideologii pozytywnego myślenia można doszukiwać się u autorów związanych z ruchem New Age jak Joseph Murphy, Napoleon Hill czy José Silva. Psychologowie humanistyczni łatwością podchwycili takie koncepcje jako zgodne ze swoimi poglądami. Pasują one do wyznawanego kultu ja, czyniąc człowieka niezależnym i odpowiedzialnym za swoje powodzenia i niepowodzenia. Nadają myślom człowieka moc sprawczą, twierdząc, że przyszłość jest w jego rękach, a nieograniczony niemal potencjał jego mózgu należy tak rozwijać, aby za pomocą umysłu móc kontrolować rzeczywistość. Panuje powszechny pogląd, że nasz umysł może wszystko, tylko my nie bardzo wiemy, jak z niego należy korzystać. Dlatego pojawia się tak wiele odwołań do religii wschodu i ich technik, jako bardziej zaawansowanych w rozwijaniu zdolności naszego umysłu. Techniki te przenikają do naszego świata w postaci jogi, wschodnich sztuk walki, medytacji. To staje się modne i popularne, a jednocześnie odciąga człowieka od prawdziwego Boga. Bardziej atrakcyjna wydaje się myśl, że jeśli odpowiednio będziemy postępować, będziemy mieć nieograniczony wpływ na nasze życie. Nie potrzebujemy opieki Opatrzności Bożej, łaska Boża nie jest nam do niczego potrzebna, nie musimy obawiać się Sądu i tego, co może po nim nastąpić. Nawet jeśli pod wpływem technik wschodnich nie przestaniemy wierzyć w Boga, to na pewno stanie się On dla nas kimś zupełnie innym. Będzie to Bóg, który nie narzuca się, nie ingeruje w nasze sprawy, pozwala nam na bycie sobą i na samorealizację. Nie pozostanie On sprawiedliwym sędzią, który karze nas za przewinienia. Nauka o piekle stała się tak bardzo przestarzała, że nawet w kościołach rzadko już ją słychać. Przecież straszenie wiernych piekłem może zniechęcić ich do Kościoła. Dziś już coraz mniej ludzi wierzy w obecność osobowego Zła, a to jest największym zwycięstwem Szatana. Skoro nie istnieje on sam, to nie ma piekła, a więc można robić wszystko, na co mamy ochotę. Do tego właśnie prowadzi nadmierne pokładanie wiary we własne siły. A przecież Jezus wyraźnie mówi, że bez Niego nic nie możemy uczynić”. A. Wasiukiewicz. Psychologia jak religia, religia jak psychologia. Warszawa 2015 s. 39-42.
[3] Za bluźniercze bowiem należy uznać próby interpretacji Chrystusowego zdania wypowiedzianego do bogatego młodzieńca: „Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie” ( Mk 10, 20), jako zachętę Zbawiciela, ze względu na występujące w tekście słowo sprzedaj, do włączenia się w działalność marketingową.
[4] „Wypada natomiast stwierdzić, że jeden z szerokich nurtów myśli współczesnej zmierza do realizacji ideałów rewolucji francuskiej, totalitaryzmów i dwudziestowiecznych utopii: chce on zmienić człowieka i świat, przenicować go, dążyć do jego całkowitej przemiany. Ponieważ stosowane obecnie środki różnią się od tych, których używano wcześniej, chodzi o coś nowego. Cel jednak pozostaje ten sam. Jest nim przeniesienie tego, co absolutne, na rzeczywistość profanum, a więc karykaturalna imitacja zbawienia wiecznego”. Ch. Delsol. Nienawiść do świata. Totalitaryzmy i ponowoczesność. Warszawa 2017 s. 21.
[5] M. Kołodziejczyk. Polska może być Boża i Radzyń może być Boży. Ksiądz Arcybiskup Andrzej Dzięga. Radzyński Rocznik Humanistyczny 8 ( 2010) s. 297-302.
[6] „Ogłoszenie Listu Apostolskiego o Różańcu Świętym stało się dla mnie niezwykle silnym impulsem nie tylko do osobistego, jeszcze silniejszego wpisania modlitwy różańcowej w moją codzienność. Fakt, że moja nominacja na urząd Biskupa Sandomierskiego została ogłoszona 7 października, czyli w święto Matki Bożej Różańcowej, odbieram jako znak, iż również w moją posługę biskupią powinienem wprowadzić promocję tej formy modlitwy w naszej diecezji i szeroko rozumianą zachętę skierowaną do wszystkich Was, Drodzy Diecezjanie, aby różaniec stawał się także Waszą umiłowaną modlitwą”. A. Dzięga. List pasterski Biskupa sandomierskiego w sprawie obchodów Roku Różańca w diecezji sandomierskiej. KDS 96 ( 2003) s. 19.
[7] „Padło kolejne pytanie: – Czy jesteś szczęśliwy? – Nie byłem. To może idź do seminarium – usłyszałem. Odpowiedziałem szczerze: Nie śpiewam. Ale Pan Bóg sobie nie śpiewaków wybiera – kontynuował Andrzej. I padały kolejne pytania: Czy kochasz Pana Boga? Kocham. Czy wiesz, że jest dusza nieśmiertelna? Wiem. Widzę, że często przychodzisz na liturgię, że podczas niej nie patrzysz na zegarek…Pomyśl o seminarium”. Wspomnienie rozmowy młodzieńca poszukującego swej drogi życia, późniejszego kapłana, z alumnem Andrzejem Dzięgą. Kołodziejczyk. Polska może być Boża…s. 304.
[8] Za współczesną formę kontynuacji tej idei należy uznać, przygotowany z inspiracji obecnego Pasterza sandomierskiego bpa Krzysztofa Nitkiewicza, zbiór śpiewów: J. Bisztyga. 200 lat diecezji sandomierskiej. Cantus Iubilaei. Sandomierz 2017.
[9] A. Dzięga. Dekret w sprawie śpiewnika pt. Źródło. KDS 97 ( 2004) s. 100-101.
[10] A. Jakóbczak. D. Woźniczka. Z życia diecezji. KDS 96 ( 2003) s. 40.
[11] A. Dzięga. Zasady szczegółowe celebrowania Mszy Świętej w diecezji sandomierskiej. KDS 100 ( 2007) s. 41-42.
[12] Tamże s. 58. 63-64.
[13] „Dzisiaj jest pierwsza niedziela miesiąca, dlatego – bezpośrednio po Komunii Świętej – na kolanach uwielbimy Jezusa Chrystusa, obecnego w Najświętszym Sakramencie. On jest przecież dla człowieka i dla świata niewyczerpanym Źródłem miłości. Do Niego powinien powracać każdy uczeń Chrystusa, który słabnie w miłości do Boga i do człowieka. Jezus może uwolnić nas od zła i umocnić w dobrem, gdyż On rozkazuje także duchom nieczystym. On jest Świętym Bożym. W Nim każdy może być świętym. Ta adoracja jest więc modlitwą dla kapłanów i dla osób konsekrowanych, dla małżonków i dla rodziców, dla dzieci i dla młodzieży, dla samotnych, zmęczonych, chorych, a także dla radosnych i silnych. Dla wszystkich”. A. Dzięga. Dekret w sprawie ustanowienia Niedzieli Adoracji Najświętszego Sakramentu. KDS 100 ( 2007) s. 28-29.
[14] M. Konopka. Chóry diecezji sandomierskiej w służbie Najwyższemu. KDS 98 ( 2005) s. 599.
[15] A. Dzięga. Dekret powołania Ośrodka Formacji Liturgicznej w Zawichoście. KDS 102 ( 2009) s. 150-151. Dnia 28 października 2017 roku, z okazji Jubileuszu diecezji sandomierskiej, odbyło się w Sandomierzu, z inicjatywy bpa Krzysztofa Nitkiewicza, sympozjum naukowe przybliżające sylwetki sandomierskich Pasterzy posługujących w czasie 200 lat istnienia diecezji sandomierskiej.