W poprzedniej katechezie rozważaliśmy co jest istotą grzechów cudzych. Doszliśmy do wniosku, że są to takie grzechy, których co prawda sami nie popełniamy, ale odpowiadamy za nie, gdyż bez udziału w nich osób drugich prawdopodobnie by one nie zaistniały, w każdym razie ich powstanie byłoby znacznie utrudnione. Za wszystkie nasze działania, które w jakikolwiek sposób przyczyniły się do popełnienia przez kogoś grzechu jesteśmy odpowiedzialni. Na pierwszym miejscu pośród tych działań katechizm wymienia namawianie do grzechu. W starych wersjach katechizmu wymieniono ten grzech cudzy jako „do grzechu radzić”.
Jako biblijny przykład radzenia do grzechu możemy podać przykład Herodiady, która namówiła swoją córkę do grzechu.
Ona [Herodiada] wyszła i zapytała swą matkę: „O co mam prosić?”. Ta odpowiedziała: „O głowę Jana Chrzciciela”. Natychmiast weszła z pośpiechem do króla i prosiła: „Chcę, żebyś mi zaraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela” (Mk 6, 24-25). Na czym polega to namawianie do grzechu? Rada, by zgrzeszyć — to grzech, któremu winni są wszyscy, w jakikolwiek sposób zachęcający innych do złych uczynków, adresując swe argumenty do ich sfery poznawczej. W ten sposób zniekształcają ich rozeznanie moralne odwołaniem się do mody, ekonomii, chwilowych korzyści, utartych zwyczajów, chwytliwej propagandy czy błyskotliwego słowa. To swoista metoda dezinformacji w sferze rozeznania moralnego. Nie ważne jakich argumentów używamy, istotny jest tutaj cel: nasza rada prowadzi do upadku innych.