- „…przy każdym rachunku sumienia wzbudzać w sobie żal doskonały, a szczególnie, kiedy się położę na spoczynek. Jeszcze jedno słowo: dusza, która szczerze pragnie postępować w doskonałości, powinna się ściśle trzymać rad udzielanych przez kierownika duszy. Tyle świętości, ile zależności. Poznałam, aby Bóg mógł działać w duszy, musi ona wyrzec się działania na własną rękę, inaczej Bóg nie przeprowadzi w niej swej woli”. ( Dzien. 377. 1790).
- „Jest rzeczą uderzającą, że Jezus Chrystus, którego Boska natura nieodłączna jest od wolności, w Ewangeliach nieraz mówi: Ja muszę. Na wstępie do swej działalności ziemskiej, gdy Maryja i Józef czynili Mu wyrzuty z powodu nieobecności w drodze powrotnej, powiedział: Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca ( Łk 2, 49). Pod koniec swej działalności ziemskiej stawiał pytanie, czy Mesjasz nie musiał cierpieć ( Łk 24, 26). Swe Boskie dzieło, Odkupienie, Zbawiciel uważał za obowiązek, który należy wypełnić. Potrzeba nam pełnić dzieła Tego, który Mnie posłał, dopóki jest dzień ( J 9,4). Do swych uczniów mówił, że musi iść do Jerozolimy i wiele cierpieć ( Mt 16, 21) i że proroctwa muszą się spełnić: Albowiem powiadam wam: to, co jest napisane, musi się spełnić na Mnie ( Łk 22, 37). Oznacza to, że Jego dzieło jest włączone w odwieczne prawo Boże, według którego działają niebo i ziemia, a w który włączony jest bieg gwiazd, obroty planet, cały system słoneczny. Jest nim odwieczna wola Boża, według której wszystko się dzieje, a dostosowanie się do której jest swoistą odwieczną koniecznością również istot wolnych. Muszę – mówi Chrystus. Tak chce Ojciec niebieski i dlatego czyny Boga – Człowieka rządzone są odwieczną koniecznością, lecz jest to konieczność swoista, będąca wolą Bożą. Nie rozumieli tego dwaj uczniowie Pańscy śpieszący po Zmartwychwstaniu do Emaus i dlatego tłumaczy im utajony Jezus, który z nimi idzie, że Mesjasz musiał tak uczynić, aby dokonać Odkupienia świata”[1]. ( Ks. Józef Pastuszka).
- Będziecie moimi świadkami ( Dz 1, 8). Czy mamy zrezygnować z głoszenia prawdy, ponieważ jest to, według mentalności postmodernistycznej, radykalizm? Czy mamy zrezygnować z dawania świadectwa Ewangelii, bo to, w świecie postprawdy, fundamentalizm? Czy naszym jedynym celem ma się stać natrętne dążenie do wpasowania się w społeczeństwo jako jeden z jego nie zawadzających, nie stwarzających problemów elementów, tolerancyjny dla wszystkich i wszystkiego? „Kończy Chrystus swoje przemówienie miłościwym zapewnieniem: A oto jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata. Jestem – nie: będę. Chrystus zawsze jest z Kościołem, chroni go od błędu, osłania swoją mocą, a choć pozwala na prześladowania, nie zezwoli nigdy na jego zagładę. Chrystus jest zawsze z duszą wierzącą weń, ufającą Mu, miłującą Go; pozwoli na ciężkie nieraz próby, na bolesne doświadczenia, – lecz nie da jej zginąć. Obiecując uczniom swą stałą obecność i pomoc aż do skończenia świata – mówi św. Hieronim – okazuje im zarazem, iż zawsze będą zwycięscy, a że On nigdy nie odstąpi wierzących weń”[2].
[1] J. Pastuszka. Bóg i człowiek. Kalwaria Zebrzydowska 1986 s. 127-128.
[2] S. Maria Renata od Chrystusa. Vivere cum Ecclesia. Kraków 1958 s. 352-353.