W homilii bp Nitkiewicz mówił o misterium wcielenia Bożego Syna i roli Maryi, reprezentującej całą ludzkość. Zacytował św. Efrema, który napisał, że Bóg zamieszkał w łonie Maryi, wchodząc przez ucho i dzięki jej zgodzie stał się mały, abyśmy byli wielcy, a ziemia przeobraziła się w drugie Niebo.
To była i jest dobra nowina, radosna, pełna światła i wyzwalająca wolę życia. Obok niej, nie brakuje niestety złych wiadomości, jak informacje o rosnącym bilansie chorych i zmarłych czy ekonomicznych skutkach epidemii. Dzieje się tak pomimo ogromnego zaangażowania wielu osób, co z kolei budzi niepokój o dalszy rozwój sytuacji. Inni cierpią z powodu samotności i przymusowej bezczynności na skutek kwarantanny oraz naturalnie w wyniku zmiany rytmu życia. Ileż innych śmiercionośnych wirusów obudził koronawirus.
Chociaż trzeba zawsze mocno stąpać po ziemi, potrzebujemy perspektywy wiary. Ona bowiem, kierując wzrok ku Bogu, daje całościowy, prawdziwy obraz rzeczywistości. Wiara mówi, że Bóg nie odstąpił od nas ani na krok, nie opuścił nikogo. Przygarnia nas do serca razem ze swoim Synem, który przez misterium wcielenia dźwiga razem krzyż epidemii i prowadzi ku zmartwychwstaniu.
Dlatego jesteśmy dzisiaj w Sulisławicach, aby przed cudownym obrazem Chrystusa i Bogarodzicy, modlić się z całą Diecezją Sandomierską o ustanie epidemii, wołając do Boga: „Niech dojdzie do Ciebie moja modlitwa, nakłoń ucha na moje wołanie! Bo dusza moja jest nasycona nieszczęściami, a życie moje zbliża się do Szeolu” (Ps 88, 3-4). A Bóg odpowiada przez krwawiące rany Pana Jezusa, które są dowodem Jego miłości natomiast Maryja, nazwana przez św. Jana Pawła II „Początkiem lepszego świata”, ukazuje źródło życia w swoim Synu i niesie nadzieję – powiedział biskup.
Ordynariusz Sandomierski powiedział, że podejmując wezwanie Ojca św. Franciszka, ogarniamy modlitwą żywych i umarłych, władze, wszystkie służby i ludzi dobrej woli. Wyrażając im wdzięczność, podziękował szczególnie Służbie Zdrowia, kapłanom, Caritas Diecezji Sandomierskiej i katechetom.
Przychodzimy dzisiaj do Maryi po dobrą nowinę, podobnie jak przez wieki czynili mieszkańcy Ziemi Sandomierskiej. Tak się składa, że w tym roku planowana jest już dwusetna pielgrzymka do Sulisławic mieszkańców Staszowa. Kiedy przed dwoma wiekami wybuchła tam epidemia cholery, ludzie masowo chorowali, a śmierć zbierała tragiczne żniwo. Rajcy i mieszczanie postanowili szukać pomocy u Matki Bożej. Wyruszyli, niosąc na przedzie krzyż – znak zbawienia. Carskie służby sanitarne nie wpuściły jednak pielgrzymów do Sulisławic. Dlatego w pobliżu wioski postawili krzyż, pomodlili się do Matki Bożej i udali się w drogę powrotną. Zanim dotarli do domu, przyszła wiadomość, że epidemia ustała.
8 IX 1855 r. pielgrzymowali do Sulisławic Sandomierzanie. Również w tym wypadku, jeszcze tego samego dnia ustała epidemia cholery. Przykłady można by mnożyć. Jakbyśmy słyszeli Ewangelię o uzdrowieniu przez Chrystusa syna królewskiego urzędnika. „Rzekł do niego Jezus: Idź, syn twój żyje. Uwierzył człowiek słowu, które Jezus powiedział do niego, i szedł z powrotem. A kiedy był jeszcze w drodze, słudzy wyszli mu naprzeciw, mówiąc, że syn jego żyje”.
Za przykładem pielgrzymów sprzed wieków przynosimy dzisiaj krzyż – nasze wotum ofiarne. Czy mamy jednak podobną wiarę, jak oni? Spójrzmy na Maryję, którą nazywają na wschodzie „Arcystrategiem chrześcijan”. Ona uwierzyła w dniu zwiastowania. Dzięki jej zgodzie Bóg przyszedł na Ziemię, aby zbawić ludzkość. Dzisiaj czeka na nasze „tak”, zapraszając każdego do współpracy.
„Anioł Pański zwiastował Pannie Maryi … a słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami”. Niech słowo dalej staje się ciałem przez naszą modlitwę, przez solidarność z wszystkimi siostrami i braćmi oraz odpowiedzialność. Powierzamy dzisiaj Matce Bożej Diecezję Sandomierską, rodziny, kapłanów, siostry zakonne, młodych i starszych wiekiem. Spraw o Maryjo, aby nasza miłość płonęła tym mocniej, im bardziej nieprzeniknione będą ciemności.
Na zakończenie Mszy św. odmówiona została modlitwa o ustanie epidemii oraz Biskup Ordynariusz ofiarował Maryi jako wotum swój krzyż pektoralny.
Sulisławice jako sanktuarium Maryjne znane są już w XVII w. Od tego czasu znajduje się tam łaskami słynący obraz Matki Bożej Bolesnej. Obraz pierwotnie stanowił wieko bursy podróżnej, której używał kapelan podczas mszy polowych, wizyt u chorych i rannych na polach bitewnych. Do Polski zawitał ponownie jako obraz około XVII w., przywieziony przez Dorotę Orgufinę, córkę popa, którą wziął do niewoli Wespazjan Rusiecki, szlachcic z położonego opodal Sulisławic – Suliszowa. Wychowana w tradycji kościoła wschodniego, w przymusową podróż do obcego, wrogiego sobie kraju, zabrała obrazek, w mniemaniu jej rodziny ikonę, która uchodziła za niezwykłą. Miała ją ochronić przed złem. Wespazjan Rusiecki wydał Dorotę za mąż za sulisławskiego kościelnego Macieja Pracla. Choć Dorota po pewnym czasie zadomowiła się w nowej ojczyźnie, potajemnie przed resztą rodziny, oddawała cześć obrazowi „na sposób wschodni”. Poza tym rozpowszechniała w kręgu najbliższych sąsiadów informację, że ikona ocaliła ją przed śmiercią głodową w czasie podróży z Moskwy. Jednak dzieci Pracla – z pierwszego małżeństwa – podśmiewały się z macochy i nie dawały należytego uszanowania obrazowi. Dlatego też Dorota przekazała wizerunek do kościoła w Sulisławicach. Proboszcz Gryziewicz umieścił go na ołtarzu, u stóp starej figury Bogurodzicy, którą od dawna uważano za łaskami słynącą. W 1655 r. bez zgody władz kościelnych wikariusz sulisławski ks. Lenczowski podczas odpustu ogłosił obraz cudownym i umieścił go w głównym ołtarzu. Zaczął się w ten sposób, trwający do dziś wielki kult Matki Boskiej Bolesnej. W 1659 r. krakowski bp Andrzej Trzebicki wydał dekret potwierdzający kult Matki Boskiej w sulisławskim obrazie. Pierwsza koronacja Cudownego Obrazu Matki Boskiej odbyła się 8 września 1913 r. przez biskupa sandomierskiego Mariana Ryxa. Tragiczny dla sanktuarium okazał się rok 1992 kiedy w nocy z 27 na 28 października został skradziony cudowny obraz Matki Bożej Bolesnej. Zuchwałą kradzież odkrył ówczesny proboszcz ks. Leonard Bandosz, który poinformował policję oraz władze kościelne. Zakrojone na szeroką skale poszukiwania nie dały rezultatu. Policja i prokuratura były bezradne. Wielu sądziło, że został on wywieziony za granicę. Dlatego władze kościelne postanowiły, że w miejsce oryginału powinna trafić kopia obrazu. W 1993 r. nastąpiła kolejna koronacja – tym razem kopii cudownego obrazu Matki Bożej Bolesnej. Niespodziewanie kilkanaście miesięcy po kradzieży, obraz odnalazł się w Warszawie. W marcu 1994 r. do proboszcza parafii św. Apostołów Piotra i Pawła i św. Barbary na Koszykach zgłosił się nieznajomy mężczyzna, który wręczył mu płaskie zawiniątko. Zaznaczył przy tym, że jest to dzieło, które chce przekazać do kościoła. Ksiądz zgłosił ten fakt władzom kościelnym i policji. Po rutynowych badaniach i ekspertyzach konserwatorskich obraz został przekazany do Sandomierza. Uroczysty powrót Matki Sulisławsiej do domu nastąpił we wrześniu 1994 r. Odbyła się wówczas uroczysta reintronizacja tego niezwykłego wizerunku. Trzeci już raz nałożone zostały Matce Boskiej i jej synowi korony. Dokonał tego biskup sandomierski Wacław Świerzawski.