Wielkanoc C

1. „Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi ( Łk 24, 34). Bo my nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli ( Dz 4, 20). Zmartwychwstanie Chrystusa uważali pierwsi chrześcijanie za fakt historycznie pewny i tak mocno gruntujący ich wiarę, że wciąż się nań powoływali. Zapewne, iż samo zmartwychwstanie było nieuchwytne doświadczalnie, ale późniejsze objawienia się żywego Jezusa nie pozwalały wątpić o jego wiarygodności. Przebieg wydarzeń, jakie nastąpiły po zmartwychwstaniu, był następujący: Rano, trzeciego dnia po złożeniu ciała Chrystusa w grobie, udały się tam niewiasty, wśród których była Maria Magdalena ( Mt 28,1), i zobaczyły kamień odsunięty od wejścia do grobu ( J 20, 1). Spiesznie więc wróciły i opowiedziały o tym napotkanym uczniom ( J 20,2; Łk 24, 9). Niektórzy z nich, a przede wszystkim Piotr i Jan, udali się do grobu i znaleźli go pustym. Wtedy ukazał się im Jezus. Jego objawienia ponowiły się w Galilei i w Jerozolimie. Uczniowie przyjmowali je początkowo z wahaniem, nie od razu, jak Tomasz Apostoł, przekonali się o ich prawdziwości i uznali je za pewne, i stali się świadkami Jego zmartwychwstania ( Dz 1, 22), i głoszeniu Chrystusa Ukrzyżowanego poświęcili odtąd całe życie. Również Paweł Apostoł przeżył objawienie się Chrystusa Zmartwychwstałego, gdy w drodze do Damaszku otoczyła go wielka światłość z nieba ( Dz 22, 6). Z Szawła stał się Pawłem. Nawiązując potem do swego widzenia Pana, opisuje ciało zmartwychwstałe. Nie jest to ciało cielesno – ziemskie, kontynuujące ziemskie życie, lecz ciało nieskazitelne, chwalebne, pełne mocy, ciało duchowe, ale mimo to ciało prawdziwe, nie pozorne, nie jakiś cień obrazu ( 1 Kor 15, 42-44).  Znaczenie cudu zmartwychwstania dla naszej wiary najlepiej określił Paweł Apostoł: Jeżeli nie ma zmartwychwstania, to i Chrystus nie zmartwychwstał. A jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze przepowiadanie, próżna jest także wiara wasza ( 1 Kor 15, 13-14).  Zmartwychwstanie Chrystusa Pana oznaczało zwycięstwo prawdy nad fałszem i kłamstwem, które skazały Go na śmierć; nad złością i nienawiścią ludzką, które Go prześladowały, a zarazem było zwycięstwem dobra i miłości. Było potwierdzeniem nauki i Bóstwa Chrystusowego. Zmartwychwstanie Pańskie było zwycięstwem ducha nad ciałem, ale tym ziemskim, noszącym w sobie zarodki śmierci; nad ciałem, które współdziała z duszą, ale także stanowi jej obciążenie i podległe jest rozkładowi. Chrystusowe ciało zmartwychwstałe, uwielbione, uduchowione, przenikające materię, nieskazitelne, nie ulegające cierpieniu, jest prawzorem i zapowiedzią ciała ludzkiego, jakim ono będzie po zmartwychwstaniu ciał. Nieuniknioną koniecznością życia ludzkiego, jego ciągłą groźbą i grozą jest śmierć. Czai się ona w tkankach organizmu ludzkiego, niepostrzeżenie za nim kroczy i czeka na odpowiednią chwilę, aby położyć kres życiu ludzkiemu. Śmierć budzi w człowieku największy lęk, osłabia aktywność życiową i przesłania mu przyszłość. Zmartwychwstanie Pańskie jest zwycięstwem nad śmiercią, obaleniem lęku, zapowiedzią, że śmierć obejmuje tylko ciało, a nie ducha, który żyć będzie na wieki. Zmartwychwstanie Pańskie oznacza wreszcie zwycięstwo nad sercami ludzkimi. Wątpliwości, obawy, niepewność i lęk, jakie przeżywali uczniowie za życia ziemskiego Chrystusa Pana, a które swój punkt szczytowy osiągnęły na Górze Kalwarii, gdy pod krzyżem znalazł się tylko jeden uczeń, Jan Apostoł, zniknęły po stwierdzeniu przez nich faktu zmartwychwstania. Bez wahania poszli uczniowie za Zmartwychwstałym i oddali swe życie. I odtąd tysiące i miliony wiernych uczniów pracuje dla Chrystusa Zmartwychwstałego i poświęca się dla Niego aż do męczeństwa, oczekując na własne zmartwychwstanie”[1]. ( Ks. Józef Pastuszka).

2. Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał[2], nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli ( Mk 16, 6). Tymi słowami Boży posłaniec przywitał niewiasty szukające Chrystusowego ciała w grobie i te same słowa kieruje dzisiaj do każdego z nas. Ukrzyżowany zmartwychwstał. Zmartwychwstał! W Wielkanoc ludzie wierzący radują się, bo wtedy w Chrystusie w sposób szczególnie wyraźny objawia się Bóg – Alfa i Omega, Początek i Koniec, Ten, który Jest, Ten, który żył nie tylko wczoraj, ale także dziś i przez całą wieczność. Jezus żyje i wzywa każdego z nas, by za Nim podążać, by Go naśladować w swoim życiu, by żyć tym życiem, które On nam daje w sposób pełny i obfity, życiem zakorzenionym w Początku – Miłości stwórczej i w Końcu – Miłości zbawiającej i darzącej wiecznym szczęściem. Z Nim zjednoczeni poprzez łaskę uświęcającą, poprzez zdecydowane zerwanie z grzechem, odnajdujemy ciągle na nowo drogę życia, właściwą drogę prowadzącą również do naszego zmartwychwstania, również do naszego zwycięstwa nad śmiercią, również do naszej błogosławionej wieczności. Być świadkiem Chrystusa Zmartwychwstałego to przede wszystkim być posłusznym Jego Słowu, Jego nauce, to mieć serce szczególnie na to Słowo uwrażliwione, Nań ukierunkowane. To wiedzieć, że Chrystus jest Żyjącym Słowem Ojca, który jako Jedyny jest w stanie wlać nadzieję i ufność w serca poszukujące prawdziwego znaczenia, prawdziwego sensu istnienia. To zwłaszcza do takich serc Chrystus mówi: Kto słucha słowa mego i wierzy w Tego, który Mnie posłał, ma życie wieczne ( J 5, 24). Być świadkiem Chrystusa Zmartwychwstałego to odkrywać ciągle na nowo Słowo i Chleb, Słowo Eucharystii i Chleb Eucharystii, dar Paschy – Wielkanocy, ciągłą pamiątkę Chrystusowej Męki, Śmierci i Zmartwychwstania, Chleb dający życie wieczne. Konsekwentnie, by móc karmić się tym Chlebem, być świadkiem Chrystusa, znaczy również – żyć w posłuszeństwie Bożym przykazaniom; to potwierdzać praktyką swego życia werbalną deklarację złożoną w czasie Wigilii Paschalnej: Wierzę w Jezusa Chrystusa… wyrzekam się szatana, jego pustych, zwodniczych obietnic i jego pokrętnych sprawek. Być świadkiem Zmartwychwstałego, znaczy również mieć współczucie dla ubogich, cierpiących, chorych, samotnych; to również znaczy, odważnie bronić wiary przeciw fałszywym ideologiom. To znaczy, demaskować fałsz takich ideologii i ukazywać chwalebny blask Chrystusowej Ewangelii. To znaczy, mieć ufność w nauczanie Kościoła i w eklezjalny przekaz Bożego objawienia uobecniany w konkretnym czasie i środowisku. To znaczy kochać Kościół, Mistyczne Ciało Chrystusa, kochać być może nawet mocniej wtedy, gdy oblicze Kościoła, tak jak oblicze cierpiącego Chrystusa, jest maltretowane, policzkowane i opluwane. Wigilia Paschalna zaprasza nas każdego roku do ponownego zanurzenia się w wodach chrztu świętego, by potwierdzić naszą paschę, by potwierdzić nasze przejście ze śmierci do życia, by odnowić, odświeżyć, na podobieństwo wiosennego deszczu roszącego zieleń ziemi, naszą chrześcijańską tożsamość, by stawać się coraz bardziej osobami chrześcijańskimi, coraz bardziej i pełniej należącymi do Chrystusa. Na tym polega świętowanie Wielkanocy; Ja żyję – mówi Jezus do swoich uczniów, czyli do nas – i wy żyć będziecie ( J 14, 19). Życie prawdziwe przychodzi do nas wraz z Nim. On jest Zmartwychwstaniem i życiem wiecznym. W takim stopniu, w jakim trwamy w zjednoczeniu z Chrystusem, w takim również stopniu przeszliśmy rzeczywiście ze śmierci do życia, w takim stopniu jesteśmy uczestnikami życia wiecznego, które możemy rozpocząć nie tylko po śmierci fizycznej, ale już w tej chwili, w teraźniejszości. Zbudź się o śpiący i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus –  śpiewamy w starożytnym hymnie chrzcielnym. Zbudź się o śpiący! Chrystus pragnie dać ci światłość prawdziwą! On jest Światłem! Zbudź się! – Chrystus dzisiaj woła przez swój Kościół do każdego z nas. Bądźmy wrażliwi na Jego wołanie. Usłyszmy przesłanie anioła siedzącego przy grobie, jako skierowane osobiście do każdego z nas: Nie bójcie się… Zmartwychwstał… wy jesteście tego świadkami… idźcie i mówcie… Od pierwszego poranka Zmartwychwstania Kościół nigdy nie przestał głosić tej centralnej dla ludzkiej historii i każdego człowieka dobrej nowiny, świadom, że dla szczęścia każdego i wszystkich czymś koniecznym jest odnalezienie Jezusa Chrystusa – Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Tylko On bowiem uzdalnia serca tych, którzy Go szczerze przyjmują do prawdziwej radości, pokoju, szczęścia i miłości. Sługa Boży abp Fulton Sheen zauważył interesujące zjawisko zachodzące w pierwszych godzinach po śmierci Chrystusa. Analizując ewangeliczne przekazy dotyczące tego czasu, można odnieść wrażenie, że zapowiedziami Chrystusa dotyczącymi Jego zmartwychwstania przejęli się bardziej Jego wrogowie – faryzeusze i uczeni w Piśmie – niż sami Apostołowie. Ci pierwsi poszli do Piłata i powiedzieli, że ten oszust zapowiedział swoje zmartwychwstanie, zażądali od prokuratora strażników i opieczętowania grobu. Apostołowie zaś, śpiący zarówno przy Przemienieniu Pana Jezusa jak i w czasie Jego agonii w Ogrójcu, nieobecni, poza św. Janem, i przestraszeni w czasie Chrystusowej męki, widzieli w relacji niewiast o zabraniu Pana z grobu jedynie czczą gadaninę. Zazwyczaj podkreśla się w tej sytuacji opieszałość serc Apostołów w przyjęciu wiary w Zmartwychwstałego i w zmartwychwstanie. Może jednak warto dostrzec wyraźniej i ten drugi aspekt sprawy, tzn. histeryczną nerwowość, gorączkowość tych, dla których wiara w zmartwychwstanie wydaje się z gruntu czymś niedorzecznym. Nerwowość, która prowadzi do irracjonalno – absurdalnych działań: zaciągania straży przy grobie, pieczętowania grobowca. Jakby ci, którzy wierzą w śmierć, koniecznie pragnęli na siłę stłamsić nawet możliwość uobecnienia prawdy przeciwnej ich ideologii, założeniom, przesądom. Dzisiejsi strażnicy grobu czynią to samo, tylko dodają do swoich przekonań szatę pozornej naukowości i racjonalności[3]; twierdzą, że współczesna nauka ( nie martwiąc się przy tym o wskazanie, o jaką to naukę miałoby chodzić) i współczesny racjonalnie myślący i kierujący się właśnie nauką człowiek, nie uznaje oczywiście rzeczywistości Boga, wiary, zmartwychwstania. Często ta naukowość, kierująca się rzekomo ścisłą metodą szkiełka i oka, swym poziomem dorównuje humorystycznemu twierdzeniu o astronaucie, który po powrocie z wyprawy w kosmos stwierdził autorytatywnie, że Boga nie ma, gdyż on – astronauta – właśnie był w niebieskich przestworzach i nie widział tam żadnego Boga. Ani owemu astronaucie, ani współczesnym kontestatorom wiary nie przychodzi do głowy wątpliwość, że absencja Boga w ich świecie jest w rzeczywistości spowodowana defektem ich wzroku, zarówno fizycznego jak i duchowego. Obserwować wielkość, majestat i wspaniałość wszechświata i nie dostrzegać podtrzymującej wszystko w istnieniu ręki Istoty Najwyższej stanowi przejaw rzeczywiście wyjątkowo głębokiej ślepoty. Uznać Boga za Najwyższą Istotę, za Doskonały byt i odmawiać Mu zdolności wyprowadzenia z niewoli śmierci i grzechu stanowi z kolei przejaw fundamentalnego niezrozumienia czym ( kim) jest Istota Najwyższa i jakie są Jej właściwości oraz próbę kształtowania Istoty Najwyższej na swoją miarę; próbę straszliwie prymitywnego antropomorfizowania Pana Boga. Przebywając w tego rodzaju środowisku, chrześcijanie są tym bardziej wzywani przez Zmartwychwstałego Pana do tego, by, głównie przez styl życia oparty na trwaniu w łasce uświęcającej, przypominać ludziom wszystkich miejsc i czasów na czym polega prawdziwa mądrość, wielkość, miłość, życie i zmartwychwstanie. Na czym polega sens. Po co człowiek żyje i jak powinien żyć, by osiągnąć życie pełne i obfite… by zmartwychwstać do udziału w chwale Ojca. To właśnie uczniowie Chrystusa są autentycznymi świadkami Prawdziwego i Jedynego Pana oraz autentycznymi świadkami pełnej prawdy o Bogu, człowieku i świecie. Do dołączenia do ich grona, do stania się świadkiem Zmartwychwstałego na miarę Jego powołania, Pan zaprasza dzisiaj ponownie każdego z nas[4].

3. Ks. Józef Pastuszka ( + 1989), jeden z najwybitniejszych uczonych w dziejach diecezji sandomierskiej, pozostaje ciągle wyrazistym świadkiem całościowego, stąd również odpowiedzialnego, dojrzałego i w pełni naukowego, ujęcia tajemnicy natury istoty ludzkiej, tzn. takiego ujęcia, które respektuje potrójny wymiar bytu ludzkiego: cielesny, psychiczny i duchowy. Świadectwo Księdza Profesora nabiera jeszcze większej wartości w czasach współczesnych, gdy tajemnicę człowieka próbuje się niekiedy ograniczyć jedynie do dwóch wymiarów: cielesnego i psychicznego, dążąc tym samym do zupełnego zmaterializowania osoby ludzkiej. Konsekwentnie do takiego ujęcia, usiłuje się leczyć schorzenia duchowe ( grzech), środkami i metodami właściwymi psychologii i psychiatrii. Sięganie do obfitego dziedzictwa naukowego ks. Pastuszki[5] może stanowić skuteczną odtrutkę na tego rodzaju próby zakłamywania struktury natury i powołania człowieka.


[1] J. Pastuszka. Rozważania religijne. Poznań 1983 s. 71-72.

[2] „Kamienie nagrobne noszą napis: Hic iacet, czyli Tutaj leży. Następnie podane jest imię zmarłego i być może jakaś pochwała nieboszczyka. Tutaj natomiast anioł nie napisał, ale wypowiedział inne epitafium: Nie ma Go tu. Anioł poprosił kobiety, aby spojrzały na miejsce, gdzie ciało ich Pana zostało złożone, jakby pusty grób był wystarczającym dowodem faktu Zmartwychwstania”. F. Sheen. Życie Jezusa Chrystusa. Kraków 2018 s. 611-612. Na dobrą sprawę, czy ta ewangeliczna formuła: Nie ma go tutaj. Zmartwychwstał, nie powinna oznaczać grobów wszystkich ludzi wierzących w Chrystusa? Nie ma tutaj Jana, Józefa, Zofii, Marii… zmartwychwstali. Tutaj spoczywają tylko, godne poszanowania, ich doczesne szczątki.

[3]„Wielu… przyznaje, że tylko surowe prawo przez religię nałożone na zmysłowość, odprowadziło ich początkowo od wiary, oraz że dopiero później odczuwali potrzebę uniewinnienia i usprawiedliwienia zboczeń moralnych systemem naukowym”. S. Grzybek. J. Kudasiewicz. T. Olszański. Biblia na co dzień. Kraków 1975 s. 261.

[4]Nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli – oświadcza św. Piotr.  Po ostatniej wojnie rozwinął się w literaturze światowej pewien osobliwy gatunek literacki: pamiętnikarstwo ( pamiętniki Churchila, de Gaulle’a i inne). Wybitni ludzie ze świata polityki, literatury, sztuki, którzy z różnych względów nie mogli się publicznie na bieżąco wypowiadać – notowali jednak aktualne zdarzenia, nieznane ogółowi, bądź porządkowali później swoje wspomnienia i przekazywali je do wiadomości publicznej. Co ich do tego zmuszało? Może właśnie to: nie możemy nie mówić tego, cośmy widzieli i słyszeli. Apostołowie są po prostu posłuszni wyraźnemu nakazowi Chrystusa: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię. Prawda, którą objawia Chrystus, przeznaczona jest nie tylko dla Apostołów i wybranych; dotyczy wszystkich ludzi i wszyscy są do niej powołani. Chrystus odkupił wszystkich i pragnie zbawienia wszystkich, wszyscy więc muszą się o tym dowiedzieć. Choćby zresztą uczniowie nie byli wprost przez Chrystusa do głoszenia prawdy zobowiązani – to sama prawda ze swojej natury wywiera moralną i psychiczną presję na swoich świadków: nie możemy nie mówić… Gdy człowiek usiłuje coś zataić czy rozminąć się z prawdą, zachowuje się nieswojo – zadaje wówczas gwałt swojej naturze. Człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Najwyższej Prawdy  – z naturalnej potrzeby serca daje świadectwo poznanej prawdzie. Słyszymy dziś, że Magdalena, spotkawszy Chrystusa, natychmiast idzie i świadczy o Zmartwychwstaniu; dwaj na drodze natychmiast idą i świadczą o Zmartwychwstaniu. […] Wezwanie: idźcie na cały świat i głoście Ewangelię zwrócone jest do każdego z nas; świadectwo o fakcie Zmartwychwstania zostaje zwielokrotnione przez coraz to nowe pokolenia uczniów Chrystusa. Każdy człowiek świecki winien być wobec świata świadkiem Zmartwychwstania i życia Pana Jezusa i znakiem Boga żywego ( KK 38). Każdy z nas posłany jest tam, gdzie go postawi Opatrzność, aby dawał Chrystusowi świadectwo słowem i przykładem swojego życia. Kard. L. J. Suenens: Dla wielu ludzi jedyną Ewangelią, jaką spotykają w swoim życiu, jesteśmy my sami.  Ktoś powie: szkoda, że nie mamy do dyspozycji takich znaków, jakimi zadziwiali świat Apostołowie.  Lecz ostatni Sobór wskazuje na taki przekonywający znak, gdy mówi, że Kościół jest tym znakiem podniesionym między narodami ( DE 2). Znakiem prawdziwości świadectwa i gwarancją jego mocy ma być świętość nauczającego Kościoła; ta zaś świętość – to jest także świętość osobista poszczególnych świadków. Skuteczne przekazywanie wartości dokonuje się tylko za pośrednictwem osoby, która ukazuje działanie tych wartości na sobie”. Tamże s. 254-255.

[5]„Wykazywał wielką aktywność naukową, publicystyczną, organizacyjną. Jego bibliografia obejmuje ponad 300 pozycji, w tym wiele książek i rozpraw naukowych. W swoich badaniach i publikacjach koncentrował się na charakterologii, psychologii osobowości ludzkiej, historii filozofii i historii psychologii”. Pastuszka Józef. W: Słownik biograficzny księży diecezji sandomierskiej XIX-XX w. T. 3. B. Stanaszek. R. Nowakowski. P. Tylec. Sandomierz 2017 s. 144. „W moim życiu połączyłem dwa powołania – kapłaństwo i profesurę. Było to powiązanie szczęśliwe, które wypełniło mi życie. Moje kapłaństwo połączyłem z pracą intelektualną, naukową. Obie te funkcje, a właściwie oba powołania, nie były dowolnie wybrane, lecz jakby narzucone przeze mnie samego, gdyż obie były wyrazem mojej osobowości, obie się uzupełniały. Nigdy nie żałowałem, że zostałem kapłanem i profesorem. Swą profesurę uważałem za jedną formę mojej misji kapłańskiej, a moje prace filozoficzne czy psychologiczne były w jakiejś formie religijne”. H. Szumił. W służbie nauki. Ksiądz Józef Pastuszka ( 1897-1989). Sandomierz 2018 s. 30.

2. Biją długo i radośnie,
że aż w piersiach serce rośnie,
triumf prawdzie dan.
Alleluja, alleluja, alleluja!

3. W majestacie Boskiej chwały
idzie Chrystus Zmartwychwstały
między uczniów swych.
Alleluja, alleluja, alleluja!

4. Dzień wesoły nam dziś nastał,
Pan po męce zmartwychpowstał,
płynie pieśni ton.
Alleluja, alleluja, alleluja!

5. Każda dusza rozśpiewana
wielbi głośno swego Pana,
a wtóruje dzwon!
Alleluja, alleluja, alleluja