W Bazylice katedralnej w Sandomierzu, 5 diakonów przyjęło święcenia kapłańskie z rąk biskupa sandomierskiego Krzysztofa Nitkiewicza.
Uroczystą Mszę Świętą pod przewodnictwem Biskupa Ordynariusza koncelebrowali biskup pomocniczy senior Edward Frankowski, księża wychowawcy i profesorowie seminarium, kapłani urzędów kurialnych oraz duszpasterze, z których neoprezbiterzy pochodzą. We wspólnej modlitwie uczestniczyli alumni, siostry zakonne, rodzice oraz bliscy nowych kapłanów.
Po odczytaniu słów Ewangelii kandydatów do święceń przedstawił ks. Michał Powęska, rektor seminarium, zaświadczając o odpowiednim ich przygotowaniu do pełnienia posługi prezbitera.
Biskup Nitkiewicz zachęcał mających przyjąć święcenia kapłańskie, aby pamiętali o tym, że są tylko narzędziem w ręku Boga.
– Na tym polega wasza wielkość. Jeśli o tym nie zapomnicie zaczną się dziać prawdziwe cuda. Bóg sprawi, że cuda posypią się wręcz jak z rękawa, w samym kapłanie i wokół niego. Bóg oszlifuje ten ludzki brylant, choćby tkwił w matowej, mało atrakcyjnej otoczce, albo był mały niczym okruszek.
Znany obrońca praw człowieka w okresie komunizmu, mecenas Maciej Bednarkiewicz, tak charakteryzuje bł. ks. Jerzego Popiełuszkę: „Był człowiekiem niezwykle skromnym, nawet z trudem wyrażającym swoje myśli. A potem był Kościół, ołtarz, ornat. I nagle stawał się innym człowiekiem. Wielkość rodziła się przy ołtarzu”.
Ta wielkość bł. ks. Jerzego zapłonęła niezwykłym blaskiem w chwili męczeństwa i dalej jaśnieje czterdzieści lat po jego śmierci. Milicyjni mordercy działający na zlecenie PRL-owskiego reżimu przecięli koloratkę kapłana męczennika. Dla nich był to zapewne symbol zwycięstwa nad ideologicznym przeciwnikiem. Nie wiedziałem o tej przeciętej koloratce, uczestnicząc jako diakon w pogrzebie ks. Jerzego. Oglądając ją niedawno w podziemiach kościoła na Żoliborzu, gdzie posługiwał ks. Jerzy, pomyślałem sobie, że dla nas, to symbol wierności Chrystusowi do ostatniego tchnienia. – „Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 10,22) – zapowiedział Pan Jezus apostołom i te same słowa kieruje do was przyszli prezbiterzy.
Chrystus ostrzega nas jednocześnie, byśmy nie czynili niczego dla zyskania poklasku, dla własnej chwały. Ileż rzeczy robi się dzisiaj na pokaz. My jednak nie możemy udawać, że jesteśmy pobożni, miłosierni, że prowadzimy ascetyczne życie. Kapłan nie może być aktorem, odgrywającym rolę świętego, lecz ma być święty, a konkretnie dążyć do świętości.
I znowu: sam będzie wtedy pierwszym beneficjentem takiej postawy natomiast ludzie odniosą większy pożytek z takiego proboszcza bądź wikariusza.
Przyda się tutaj szeroko rozumiana formacja stała. Chodzi mi o formację koordynowaną przez odpowiedzialnych w diecezji oraz osobistą, indywidualną. Używając metafory, sześcioletnia formacja seminaryjna jest jedynie dopływem wielkiej rzeki jaką stanowi formacja stała. Wszak powinna trwać przez całe życie.
Dlatego starajcie się modlić jeszcze więcej, adorować Najświętszy Sakrament, zachować praktykę porannego rozmyślania, uczestniczyć w rekolekcjach, bynajmniej nie w celu zdobycia zaświadczenia, które należy złożyć w Kurii ale dla własnego zbawienia i zbawienia wiernych. Czytajcie wartościowe książki i artykuły, bierzcie udział w życiu kulturalnym, społecznym. Rozwijajcie swoje zainteresowania, zdrowe pasje, naturalnie bez zaniedbywania obowiązków związanych z posługą kapłańską.
Żeby trzymać poziom potrzeba czegoś więcej niż markowe ubranie, modna fryzura albo dobrej klasy samochód. I tak nie prześcigniemy pod tym względem niektórych naszych wiernych, a uboższych możemy jedynie oddalić od Kościoła. Najdrobniejszą próżność zdemaskują szybko młodzi. Mają na to dosadne określenia, zwroty, których nie będę tutaj cytował.
Drodzy przyszli prezbiterzy, wiarygodność, może nawet podziw zdobędziecie przy ołtarzu, w sali katechetycznej, odwiedzając chorych i samotnych, pomagając ubogim.
Bóg będzie wam błogosławił i strzegł, rozpromieni nad wami Swoje oblicze i obdarzy Łaską. Zwróci ku wam oblicze i obdarzy pokojem – powiedział biskup.
Po homilii kandydaci do święceń złożyli przyrzeczenie posłuszeństwa biskupowi. Następnie śpiewem litanii do Wszystkich Świętych wzywano pomocy orędowników przed gestem nałożenia rąk oraz modlitwą konsekracyjną, które były najważniejszymi momentami święceń kapłańskich. Nałożenie stuły i ornatu, obrzęd namaszczenia rąk, przekazanie kielicha i pateny do sprawowania Eucharystii oraz pocałunek pokoju dopełniły i wyjaśniły obrzędy święceń.
Uczestnicząc w liturgii eucharystycznej nowi kapłani Kościoła sandomierskiego po raz pierwszy koncelebrowali Mszę Świętą. Przed błogosławieństwem neoprezbiterzy wyrazili swoją wdzięczność za dar otrzymanych święceń.
Na zakończenie Mszy Świętej Biskup Ordynariusz skierował neoprezbiterów do parafii, w których podejmą pracę duszpasterską oraz wręczył im mały upominek.
Nowi kapłani to: ks. Albert Bujak z parafii pw. św. Marcina w Kopkach, ks. Dawid Łyko z parafii pw. św. Katarzyny Dziewicy i Męczennicy w Łętowni, ks. Mateusz Rogoziński z parafii pw. św. Kazimierza w Ostrowcu Świętokrzyskim, ks. Jan Siudak z parafii pw. Trójcy Przenajświętszej w Samborcu, ks. Dawid Wieczorek z parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Tarnobrzegu.