- „Wśród sakramentów szczególne miejsce zajmuje Eucharystia, zwana Najświętszym Sakramentem, w której realnie choć niewidzialnie dla ludzkich oczu jest obecny Jezus Chrystus. Eucharystia nazywana jest: Wieczerzą Pańską, Łamaniem chleba, Pamiątką Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Zbawiciela, Komunią, Chlebem Aniołów, Mszą Świętą. Manna była pokarmem ciała, którym Bóg w sposób cudowny żywił Naród Wybrany w jego wędrówce do Ziemi Obiecanej. Eucharystia jest duchowym pokarmem wszystkich ludów ziemi, jego siła płynie z męki i śmierci Jezusa. On dwukrotnie cudownie rozmnożył chleb dla głodnych ludzi, mówiąc: Jam jest chleb życia. Kto do Mnie przychodzi, nie będzie łaknął, a kto we Mnie wierzy, nigdy pragnąć nie będzie ( J 6, 35). Była to zapowiedź ustanowienia Eucharystii, która została zrealizowana w Wieczerniku. […] Przeistoczenie postaci chleba i wina jest wezwaniem chrześcijan do przemiany życia – podjęcia trudu nawrócenia, stawania się nowym stworzeniem. Liturgia mszalna nie jest teatralnym spektaklem ani imprezą sportową, w których widzowie nie biorą czynnego udziału. Ona jest Ofiarą Chrystusa, Kościoła i ludu Bożego. Duchowo przeżywana Msza Święta to czas, kiedy w miejsce starego człowieka uległego wobec zła rodzi się nowy człowiek – Boży człowiek prawdy, miłości i solidarności. Jezus umarł na krzyżu, aby dać ludziom szansę życia w przyjaźni z Nim. Dramat Golgoty nie trwał długo, po nim nastąpiło zmartwychwstanie Chrystusa. Taka jest perspektywa chrześcijańska – przechodzenie od grzechu do łaski życia z Bogiem i w Bogu, od zwątpienia i niewiary do eschatologicznej nadziei, od egoizmu i nienawiści do aktywno – ofiarnej miłości. […] Chrystus przed cudownym rozmnożeniem chleba powiedział do Apostołów o zgromadzonym tłumie słuchaczy: A jeśli ich puszczę zgłodniałych do domu, ustaną w drodze ( Mk 8, 3). Różne są drogi życia ludzi, dla współczesnych chrześcijan nie są one łatwe – często wymagają heroizmu. Dlatego Zbawiciel ustanowił Eucharystię, w której pragnie towarzyszyć ludziom w ich trudzie i dylematach życia. Bierzcie i jedzcie ( Mt 26, 26) są wezwaniem do częstego przyjmowania Eucharystii. Kto karmi się chlebem życia, ten nie potrzebuje surogatów: iluzyjno – destrukcyjnych, samozwańczych pseudoautorytetów, niszczących człowieka używek ( narkotyków, alkoholu), brutalnego seksualizmu, sztucznego poszukiwania adrenaliny”[1]. ( Ks. Stanisław Kowalczyk).
- W opisie rozmnożenia chleba odkrywamy wyraźne nawiązania do Eucharystii: wziął chleb, odmówił dziękczynienie, połamał i dawał ( Łk 9,16). Bóg jest obecny wśród nas jako ten, który rozdaje siebie obficie[2]. Przez ten proces ofiarowywania samego siebie Pan Bóg, który jest życiem, udziela człowiekowi życia prawdziwego i pełnego. Również człowiek, stworzony na obraz i podobieństwo Boże, nie może w inny sposób odnaleźć sensu i pełni swego życia jak tylko poprzez uczynienie ze swej egzystencji proegzystencji, czyli istnienia dla drugich. Wielu komentatorów św. Jana Pawła II mówi, że kluczem do zrozumienia zarówno życia tego wyjątkowego człowieka jak i Jego nauczania są słowa Soboru Watykańskiego II o człowieku, jako istocie, która nie może odnaleźć się w pełni inaczej jak tylko przez bezinteresowny dar z samego siebie ( Gaudium et spes, 24). Ta perspektywa, jedyna w pełni odczytująca sens natury i życia człowieka, spotyka się w naszych czasach z silnym elementem kontrkulturowym, postulującym zastąpienie procesu dążącego do uczynienia z siebie daru dla innych egoistycznym skoncentrowaniem się wyłącznie na sobie, na własnym rozwoju, karierze, sukcesie rozumianym jako pomyślność jedynie doczesna. Postawa taka wyklucza z pola zainteresowania dobro innych; nie zadaje sobie pytania o to, czy przez moje działanie dokonuje się rzeczywiste dobro, czy ja sam i inni stają się przez moje czyny lepsi, czego Jezus ode mnie oczekuje w określonej sytuacji? A to właśnie w tym punkcie urzeczywistnia się, lub doznaje unicestwienia, powołanie chrześcijańskie. Na czym bowiem, w gruncie rzeczy, polega różnica pomiędzy chrześcijaninem i poganinem? Chrześcijanin to taki człowiek, który w sakramencie chrztu świętego podął decyzję duchową o fundamentalnym dla jego postępowania charakterze: wybieram Osobę i drogę Chrystusa, odrzucam szatana i jego pokrętne ścieżki[3]. Ta decyzja znajduje swoje potwierdzenie lub negację w każdym czynie dokonywanym przez chrześcijanina, każdego dnia; uczyniwszy na wieki wybór, w każdej chwili wybierać muszę, mówi poeta ( J. Liebert). Poganin to ten, który tego rodzaju duchowej decyzji nie podejmuje; w konsekwencji uchylenia się od takiego wyboru, nie interesuje się tym, czego od niego oczekuje Bóg, Chrystus. Głos Chrystusa, głos sumienia i Słowa Bożego dla niego praktycznie nie istnieje; nie jest brany pod uwagę w procesie podejmowania decyzji i postępowania. Chrześcijanin zaś, pragnący konsekwentnie urzeczywistniać tę zasadniczą decyzję duchową trzymania strony Chrystusa, musi trwać we wszczepieniu w Tego, który powiedział do swoich uczniów: beze Mnie nic nie możecie uczynić ( J 15, 5). Powtórzmy: „Przeistoczenie postaci chleba i wina jest wezwaniem chrześcijan do przemiany życia – podjęcia trudu nawrócenia, stawania się nowym stworzeniem” ( Punkt 1). Przytłoczeni postępującą sekularyzacją niektórzy ze współczesnych chrześcijan, niekiedy nawet kapłani, pytają: co więc mamy robić, jak się zachowywać w świecie odwracającym się coraz bardziej od Bożej woli? Dojrzały chrześcijanin zna dobrze odpowiedź na takie pytania. Tę odpowiedź przynosi każdorazowe uczestnictwo w Eucharystii – przyjmując Chrystusa, który przychodzi do nas w przemienionych postaciach chleba i wina, chrześcijanin podejmuje bezustannie trud przemiany swego życia, trud nawrócenia. To właśnie należy czynić w środowisku sekularyzującego się środowiska – bezustannie nawracać się do coraz większej świętości[4]. Jest to jednocześnie najskuteczniejsza metoda ewangelizacji świata i zagubionego w nim człowieka.
- Szczególnie miejsce w życiu każdej diecezji odgrywa katedra. Jedna Eucharystia, jeden ołtarz, jeden biskup, jedna katedra wyrażają głębokie prawdy chrześcijańskiej wiary i wskazują na Jednego, z którego ręki wyszedł każdy człowiek i do którego ludzkość, w swej tak bogatej różnorodności, dąży, by stanowić doskonałe jedno[5]. W przypadku katedry sandomierskiej ta jedność realizuje się w sposób niemalże widoczny również w wymiarze duchowo – ponadpokoleniowym łącząc modlitwy żyjących współcześnie z życiem, modlitwami i męczeństwem wcześniejszych pokoleń sandomierskich chrześcijan, których doczesne szczątki – relikwie są fizycznie obecne w tym właśnie miejscu[6]. Sandomierska kolegiata, obecnie katedra, mogła chlubić się zaszczytnym miejscem w prestiżowych strukturach diecezji krakowskiej[7] oraz długą tradycją modlitwy liturgicznej Kościoła, której część integralną stanowiła, uprawiana tutaj na dosyć wysokim poziomie, muzyka kościelna[8]. Dużą zasługę w tym aspekcie należy przyznać bez wątpienia sandomierskiej kapitule kolegiackiej oraz prowadzonej przez nią szkole[9]; istniały one z pewnością już w drugiej połowie XII wieku[10]. W XIX i XX wieku w nabożeństwach katedralnych systematycznie uczestniczyli klerycy: w soboty brali udział we Mszy Świętej o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny w czasie której śpiewali Godzinki; w maju i październiku uczestniczyli w nabożeństwach maryjnych[11]. Od 1905 roku w każdych Nieszporach niedzielnych brało udział co najmniej 12 kleryków; 6 śpiewało psalmy, 6 stanowiło asystę liturgiczną. W czwartki alumni uczestniczyli we Mszy wotywnej o Najświętszym Sakramencie Cibavit połączonej z procesją teoforyczną. Wotywa ta jest odprawiana w Sandomierzu na mocy dekretu papieża Leona XIII z dnia 23 XII 1887 roku[12]. W roku 1993 starano się ożywić i rozszerzyć na wszystkie kościoły diecezji nabożeństwo eucharystyczne Cibavit, odprawiane od niepamiętnych czasów po dzień dzisiejszy w katedrze sandomierskiej w czwartki po Mszy Świętej wieczorowej. Jednocześnie nakazano wprowadzenie we wszystkich kościołach diecezji Nieszporów, rozumianych jako przedłużenie Ofiary eucharystycznej. Do powyższych zarządzeń dołączono szczegółową instrukcję przebiegu nabożeństwa Cibavit wraz z zapisem nutowym śpiewu Fiant Domine oculi Tui – Wejrzyj Panie – śpiewu od wielu wieków zakorzenionego w tradycji Kościoła sandomierskiego, w latach 70 XX wieku przetłumaczonego na język polski z zachowaniem oryginalnej melodii[13]. W 1992 roku, z inicjatywy bpa Wacława Świerzawskiego, podjęto w katedrze sandomierskiej wspólną, tj. dążącą do objęcia jak najszerszej warstwy lokalnej społeczności, modlitwę Liturgią Godzin w sobotnie wieczory, jako początek świętowania niedzieli[14]. Z kolei jedną z pierwszych decyzji obecnego Pasterza diecezji sandomierskiej, bpa Krzysztofa Nitkiewicza, było wprowadzenie w katedrze codziennej modlitwy Koronką do Bożego Miłosierdzia, przeprowadzanej w Godzinie Miłosierdzia tj. o 15. 00.
Wejrzyj Panie
harm.: ks. Jerzy Bisztyga
[1] S. Kowalczyk. Rozważania w kręgu Słowa Bożego. Sandomierz 2018 s. 178. 185. 187.
[2] „Podobno św. Teresa mawiała często, że gdyby Pan Bóg przyszedł na ziemię i musiał tak jak uczniowie zdawać w szkole egzaminy, zdałby ze wszystkiego, tylko nie złożyłby egzaminu z matematyki. Dlaczego? Dlatego, bo w niebie nie ma matematyki. Tam nie ma żadnych rachunków, żadnej buchalterii. Tam jest jedynie wieczna miłość. Ta też miłość sprawia, że Pan Bóg nie liczy ludziom niczego, ale wszystko im rozdaje szerokim, hojnym, Bożym gestem. Wszystkie łaski i wszelkie dobra otrzymują oni za darmo z niewyczerpanego Bożego skarbca miłości”. S. Grzybek. J. Kudasiewicz. T. Olszański. Biblia na co dzień. Kraków 1975 s. 115.
[3] „Kościół, gdy powstawał, zasadzał się na fundamencie duchowej decyzji jednostki wybierającej wiarę, na akcie nawrócenia. Jeśli początkowo wydawało się, że już tu, na ziemi, z nawróconych dojdzie do powstania wspólnoty świętych, Kościoła bez skazy i zmazy, to po ciężkich zmaganiach coraz głębiej zaczęto sobie uświadamiać, że również nawrócony chrześcijanin pozostaje grzesznikiem i że we wspólnocie chrześcijańskiej możliwymi pozostaną nawet najcięższe przewinienia. Lecz jeśli nawet chrześcijanin nie był doskonały moralnie, a w tym sensie wspólnota świętych pozostawała wciąż niedokończona, to zachowała się jedna istotna cecha, Kościół pozostawał wspólnotą przekonanych, osób, które wzięły na siebie określoną duchową decyzję i tym odróżniały się od innych, którzy z jej podjęcia zrezygnowali. W średniowieczu doszło do zmiany tego obrazu, gdyż Kościół i świat stały się tożsame, a tym samym bycie chrześcijaninem przestało być właściwie własnym stanowiskiem, a raczej polityczno – kulturową wytyczną. Zewnętrzne utożsamienie Kościoła i świata pozostało do dziś, natomiast upadło przekonanie, że kryje się w nim – w tej niechcianej przynależności do Kościoła – szczególna Boża łaska, wykraczająca poza świat rzeczywistość zbawcza. Prawie nikt już nie wierzy, że od przypadkowej kulturalno – politycznej rekomendacji miałoby zależeć wieczne zbawienie, stąd jest oczywiste, że obecnie z wielu stron stawia się słuszne pytanie, czy ponownie nie należałoby przekształcić Kościoła w mniejszą wspólnotę żyjących jednym przekonaniem, a tym samym przywrócić mu należny autorytet. […] Na dłuższą metę Kościołowi nie zostanie oszczędzona konieczność stopniowego pozbywania się tożsamości ze światem i stania się znowu tym, czym jest: wspólnotą wierzących. W rzeczywistości te zewnętrzne straty zintensyfikują tylko jego misjonarską skuteczność. Jedynie wtedy, gdy przestanie być tanią oczywistością, a zacznie ponownie przedstawiać się jako to, czym faktycznie jest, uda mu się znowu dotrzeć z własnym przesłaniem do uszu nowych pogan, którzy jak dotąd oddają się w życiu w iluzji, przekonani, że takimi nie są”. Benedykt XVI. Ostatnie rozmowy. Kraków 2016 s. 297-299.
[4] „Kto zbliża się do nieskończoności i czerpie z niej więcej światła łaski, ten też świeci jaśniej, albowiem odzwierciedla w sobie promienie płynące z Najświętszego Serca samego Boga. […] Święci występują zwykle na arenę dziejową wtedy, kiedy Opatrzność Boża pragnie udzielić pomocy błądzącemu światu i wskazać mu ratunek, to jest drogę do celów nadprzyrodzonych. Każdy ze świętych jest więc jakby alarmującym dzwonem w rękach Boga i rzecznikiem Jego woli. Każdy ze świętych jest też odpowiedzią na dręczące problemy danych czasów, a więc na czasie i bardzo potrzebny”. S. Kiełtyka. Święty Bernard z Clairvaux. Kraków 1983 s. 6. 18.
[5] „Gdy chrześcijaństwo rozszerzało się na cały świat, jego posłańcy przykładali wielką wagę do tego, żeby w każdym mieście był jeden biskup i tylko jeden ołtarz. Miała się w tym wyrażać jedność jednego Pana, który w uścisku rąk rozpiętych na krzyżu obejmuje nas wszystkich, który ponad granicami życia ziemskiego czyni nas jednym ciałem. I to jest najgłębszy sens Eucharystii: spożywając jeden chleb, sami wchodzimy w to jedno centrum, i w ten sposób stajemy się jednym żywym organizmem, jednym Ciałem Pana. J. Ratzinger. Świętowanie Eucharystii – źródło i szczyt życia chrześcijańskiego. W: Teologia liturgii. Sakramentalne podstawy życia chrześcijańskiego. J. Ratzinger. Opera omnia. Wyd. polskie red. K. Góźdź i M. Górecka. Lublin 2012 s. 453.
[6] „Ta maryjna świątynia Sandomierza, postawiona na ziemi przesiąkniętej krwią Męczenników Sandomierskich wymordowanych w roku 1259 i na ich ziemskich szczątkach, jest faktycznie Wielkim Relikwiarzem Ziemi Sandomierskiej” . S. Makarewicz. Święta od sześciuset lat. KDS 75 ( 1982) s. 203.
[7] „Sandomierska kolegiata p.w. Narodzenia NMP była w diecezji krakowskiej pierwszym, najszacowniejszym kościołem po katedrze na Wawelu”. H. Rutkowski. Stosunki kościelne i życie religijne. W: Dzieje Sandomierza. XVI-XVIII w. Red. H. Samsonowicz. Warszawa 1993 s. 269.
[8]„Śpiew kościelny zajmował naczelne miejsce w nabożeństwach kolegiaty. Codziennie śpiewał całe oficjum brewiarzowe chór kanonicki, zaś drugi chór – mansjonarzy – oficjum o Najświętszej Maryi Pannie, śpiewane były główne wotywy, psałterzyści śpiewali psalmy, śpiewana była litania do Matki Boskiej, śpiewano na procesjach” J. Koceniak. Katedra Narodzenia NMP w Sandomierzu 1360 – 1960. KDS 53 ( 1960) s. 233.
[9] „Uczniowie szkoły katedralnej stanowili główną pomoc w śpiewie dla kolegium wikariuszy. Polegała ona przede wszystkim na wykonywaniu psalmów i wersetów w officium dnia. W szczególny zaś sposób uczestniczyli w śpiewach Wielkiego Tygodnia”. I. Pawlak. Graduał Macieja Drzewickiego z 1536 roku. ( Dzieje i zawartość). W: De musica sacra in Polonia. Ouaestiones selectae. T. III. Red. S. Garnczarski. Tarnów 2015 s. 33. Z pewnością, zarysowana w powyższych zdaniach, dynamika współpracy pomiędzy uczniami szkoły katedralnej i kolegium wikariuszy przy katedrze gnieźnieńskiej realizowała się w podobny sposób również w środowisku sandomierskim.
[10] Cz. Ryszka. Nauczyciel miłości ojczyzny. Rzecz o bł. Wincentym Kadłubku. Sandomierz 2012 s. 83.
[11] S. Kotkowski. Z przeszłości diecezji sandomierskiej. KDS 63 ( 1970) s. 136.
[12] Zimałek. Z przeszłości diecezji sandomierskiej…s. 189-190. Koceniak. Katedra Narodzenia NMP…s. 232-233.
[13] W. Świerzawski. Zarządzenie Biskupa sandomierskiego w związku z Rokiem eucharystycznym. KDS 86 ( 1993) s. 13-17.
[14] W. Świerzawski. Modlitwa uświęcenia czasu w katedrze. KDS 85 ( 1992) s. 321.