1. „Kiedyś w kazaniu powiedziałem do ludzi, którzy przepełniali kościół: dlaczego w zwyczajną niedzielę, kiedy jest was tysiąc w kościele, tak niewielu z was przyjmuje Chrystusa w Komunii świętej? Czy myślisz, że twoje dziecko, które przygotowujesz do Komunii Świętej, ubierzesz w białe ubranko, pofotografujesz, jeszcze mu rower dasz na dodatek, nie zauważy, że wy, drodzy ojcowie i matki, którzy przychodzicie każdej niedzieli do kościoła, nie przystępujecie do Komunii, tylko raz na rok około Wielkanocy? Czy myślisz, że to dziecko będzie wiedzieć, o co chodzi, kiedy usłyszy na katechezie, że trzeba karmić się Chlebem eucharystycznym każdej niedzieli, a nawet ile razy jest w kościele, bo Komunia Słowa prowadzi do Komunii Chleba, do Komunii Miłości? […] Patrz dobrze! Słuchaj, jak Chrystus ( w opowieści o Marii i Marcie, wyrażonej piórem św. Łukasza) mówi, że Marta troszczyła się około wielu posług. To jest wszechstronny horyzontalizm, którego się uczycie. I tak ma być! Jesteśmy ludźmi z tej planety! Ale Maria przysłuchiwała się słowom Jezusa, które dają głębszy wymiar czytaniu, słuchaniu. Chciała dogłębnie wiedzieć, dla jakich racji mam się krzątać, skoro Marta otrzymała ostrzeżenie: Marto, Marto troszczysz się około wielu rzeczy, a jedno jest konieczne. ( por. Łk 10, 41). Będziecie wracać do tych słów. Do tego Piotra, który wciąż mówi: Nie dajcie zdeprawować miłości. Kto mówi miłość, to jeszcze nie mówi o Miłości, która rodzi się z krzyża i z Krwi Chrystusowej. […] Do tego tła, żeby to jeszcze bardziej ująć w całość, dochodzą – tylko wyliczę krótko: rocznica wybuchu II wojny światowej oraz powódź. Powódź, która nas nauczyła mądrości, nie tylko tej, kiedy się traci dobra materialne, ale kiedy się potrafi zrozumieć, że jeszcze gorzej można ucierpieć tracąc dobra duchowe i sprzedając Boga za miskę soczewicy. […] Jak będziecie wchodzić do waszej szkoły, ukochanej szkoły, która wychowała tyle pokoleń i będzie nadal wychowywać, będziecie szli obok figury św. Ignacego Loyoli. Stoi tam – myślę, że samorządy regionalne jeszcze wyakcentują piękno tej postaci. Ignacy Loyola – Ignis ardens, płonący ogień. Ignem veni mittere in terram, et quid volo nisi ut accendatur? Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i czego chcę? Aby był zapalony ( por. Łk 12, 49). Symbol ognia wskazuje na Miłość Ukrzyżowaną, obecną w Przenajświętszej Eucharystii. Jak będziecie obok przechodzić, przypominajcie sobie to znane jego zdanie: homo creatus est… człowiek jest stworzony po to, żeby Boga poznał, czcił, wiernie Mu służył, człowieka uszanował i tak zbawił siebie. Tę prawdę wyraził też w pięknej modlitwie, która idzie przez wieki i wychowała tysiące ludzi oddanych Bogu i Ojczyźnie. Suscipe, Domine, universam meam libertatem. Przyjmij, Panie, całą moją wolność. Słyszysz? Nie obnoś się z samowolą! Swoją wolność oddaj Chrystusowi! Jak będziesz przechodził koło tej figury, to sobie to przypominaj. O tym pamiętając ucz się, zdobywaj wiedzę i laury naukowe. A kiedy w twojej szkole, która uczy dogłębnego czytania, zajdziesz do Oratorium ( cieszę się bardzo, że grono nauczycielskie zaproponowało dla tego świętego miejsca patronat św. Stanisława Kostki, ucznia św. Ignacego), to sobie przypomnij, że jego dewizą życiową ( każdy może mieć dewizę i szkoły mają dewizy, i każdy człowiek może mieć swoją dewizę) było aeterna non caduca – dla mnie fascynacją jest to co wieczne, nie to co przemijające. Pomyśl: wszystko przemija i stanę kiedyś twarzą w twarz wobec Obecnego! A czy nie trzeba uczyć się tego już teraz? Moi Drodzy, to jest kształt orędzia, ale ono też domaga się odpowiedzi. Żeby wiedzieć, że trzeba jechać na głębię i że sens nauki jest wieloraki. Ale przede wszystkim ten, żeby nauczyć człowieka zajeżdżania na głębię prawidłowego, czyli w prawdzie. Stąd odpowiedź jest jedna: Przyjmij, Panie, całą moją wolność. Przyjmij pamięć, rozum i całą moją wolę. Wszystko, co mam, to wszystko mi dałeś w dniu narodzin i to wszystko Ci oddaję. Daj mi tylko Siebie Samego”[1]. ( Bp Wacław Świerzawski).
2. Słowo Boże dzisiejszej niedzieli ostrzega nas przed ogłupianiem siebie i zachęca do poszukiwania mądrości w naszym życiu oraz do wdzięcznego uczestnictwa w uczcie i szkole mądrości – Eucharystii. Bp W. Świerzawski często demaskował proces deformacji właśnie mądrości, jakiemu ulegli niektórzy ze współczesnych; powtarzał – mądrość zamienili na wiedzę, wiedzę na informację. Można być chodzącą encyklopedią, w sensie ilości przyswojonych informacji, można opanować skomplikowane wzory matematyczno – techniczne, a jednocześnie kroczyć ścieżkami głupoty. Głupi jest przymiotnikiem bardzo rzadko stosowanym w Piśmie Świętym; tym mocniej więc należy zwracać uwagę na okoliczności, w których to słowo występuje. Stary Testament głupimi nazywa ludzi niewierzących, którzy patrząc na stworzenie nie dochodzą do uznania istnienia Stwórcy tegoż stworzenia ( Nie ma Boga, mówi głupi w sercu swoim. Ps 53, 2; Patrząc na dzieła, nie poznali Twórcy. Mdr 13, 1) Nowy Testament słowo „głupcze” stosuje do człowieka, który zapomniał, że Bóg jest Panem czasu i życia; w konsekwencji człowiek taki uległ pokusie bałwochwalstwa doczesności, w taki sposób posiadając dobra materialne, że przesłoniły mu one drugiego człowieka – bliźniego. Zapomniał o przykazaniu miłości Boga i bliźniego oraz o obowiązku pełnienia czynów miłosierdzia ( przypowieść o bogaczu i Łazarzu, Łk 12, 13-21). Chrystus głupimi nazywa również tych, którzy nie czuwają, nie są gotowi na spotkanie z Panem ( przypowieść o pannach mądrych i głupich, Mt 25, 1-13). Mądrość prawdziwa wiąże się więc integralnie z rozpoznawaniem i zachowywaniem woli Bożej w swoim postępowaniu. Bojaźń Boża początkiem mądrości, Pwt 1, 7, Koh, 1, 11, in). Ten jest mądry, kto drogę Bożych przykazań uczynił drogą swego życia. Powtórzmy, mądrość łączy się nierozdzielnie z poprawnym moralnie postępowaniem, z życiem poczciwym. Bez tego istotnego elementu największa „mądrość” świata ukazuje w rzeczywistości swą bezdenną i przerażającą głupotę. Czy wiek XX można określić wiekiem mądrości? Tylu wybitnych uczonych we wszystkich dziedzinach wiedzy, tak wielki rozwój technologiczny nie upoważnia bynajmniej do nadania temu czasowi miana mądrego. Wręcz przeciwnie, możemy słusznie nazwać te lata czasem unikalnej wręcz arogancji wobec Bożego Prawa i nienawiści do człowieka, głupoty, często realizowanej pod hasłami miłości do ludzkości, klasy społecznej, rasy, wolności, i przynoszącej w swej konsekwencji miliony zamordowanych i zabitych istnień ludzkich. Ten czas ukazuje w sposób niezwykle tragiczny czym jest i co rodzi ludzka „mądrość” wyzuta z żywej wiary i miłości Boga. By wieść życie prawdziwie mądre trzeba wdzięcznie przyjmować zaproszenie od Mądrości Wcielonej – Jezusa Chrystusa, który mówi o sobie, że przyszedł po to, aby dać życie i to życie w obfitości, w pełni ( J 10, 10). Eucharystia jest chlebem życia, który daje nam udział w tej pełni życia, w życiu Bożym; konsekwencją tego udziału jest nieśmiertelność, Bóg nie umiera, ma życie w sobie, ci, którzy wchodzą w Komunię z Jego Słowem i Jego Osobą stają się uczestnikami tego Bożego życia. Kto spożywa ten chleb będzie żył na wieki ( J 6, 51). Każda Eucharystia jest udziałem w liturgii niebieskiej, przedsmakiem rzeczywistości nieba[2]. Eucharystia również powinna karmić naszą pobożność codzienną. O. Pio miał zwyczaj dzielić zarówno tydzień jak i poszczególne tegoż dni na dwie części: w pierwszej trwał w duchu wdzięczności za Eucharystię, którą wcześniej sprawował, w drugiej przygotowywał się do kolejnego sprawowania Eucharystii[3]. Eucharystia rozgałęzia się w naszą codzienność m.in. przez modlitwę różańcową – medytację nad tajemnicami zbawienia, lectio divina – modlitewne rozmyślanie np. nad Ewangelią dnia, przyjaźń ze świętymi, którzy dostarczają wyjątkowego wglądu w tajemnice wiary.
3. Jam jest chleb życia, kto ten chleb spożywa będzie żył na wieki ( J 6, 51). Prawdziwe i pełne szczęście człowiek osiąga w zjednoczeniu z Bogiem w niebie; to jest podstawowy cel, dla którego człowiek został stworzony. Sam Bóg pomaga nam, poprzez Objawienie i łaskę, osiągnąć ten najważniejszy cel naszego życia[4]. Zapomnienie o tym fundamentalnym celu naszego istnienia przynosi w swym efekcie bezsens i rozpacz, jałowość i pustkę życia. Bp Świerzawski często powtarzał też prawdę o zagubieniu przez niektórych ze współczesnych Chrystusa – Alfy i Omegi; ponieważ zapomnieli od Kogo wyszli i nie wiedzą do Kogo zdążają, a więc zagubili Początek i Koniec, to również ich środek jest pusty, pozbawiony życiodajnej orientacji, bezsensowny i bezkierunkowy. W tekście błogosławieństwa matki w czasie chrztu świętego, odnajdujemy zachętę do radości skierowaną właśnie do matki dziecka, ponieważ jej dziecku zajaśniała nadzieja życia wiecznego Według takiej perspektywy – perspektywy nakierowanej na zdobycie uczestnictwa w wiecznym szczęściu Boga – należy więc kształtować cały proces wychowania dziecka. Nigdy dosyć uświadamiania dziecku i dorosłemu tej zasadniczej orientacji życiowej, którą Pan Jezus zawarł w słowach: Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę? ( Mt 16, 26). Czy ten wymiar powołania ludzkiego i chrześcijańskiego nie powinien być podkreślany w sposób szczególnie intensywny współcześnie, gdy wielu kształtuje swe życie w sposób jedynie horyzontalny, według zasad materializmu praktycznego, gdy nawet misję i zadanie Kościoła próbuje się niekiedy ograniczyć właśnie tylko do tego horyzontalnego wymiaru, tym samym potwierdzając prawdę słów Benedykta XVI o zaćmieniu eschatologii w horyzoncie życiowym wielu osób żyjących współcześnie? Święci, w tym oczywiście również św. Stanisław Kostka, stanowią doskonały przykład kształtowania swego życia według prawdy obejmującej całość ludzkiej rzeczywistości: doczesnej i wiecznej. Jednocześnie ukazują oni środowisko, w którym należy szukać sił i mocy do podążania zbawienną drogą przynoszącą szczęście i pokój teraz i w wieczności. Tym środowiskiem jest konsekwentne życie sakramentalne, poprzez które otrzymujemy rzeczywiste zjednoczenie z naszym Zbawicielem[5]. Dziecko musi widzieć swego rodzica zanurzonego we wspólnocie komunikujących; same słowa o potrzebie częstej Komunii Świętej nie wystarczą. Zadaniem chrześcijańskich rodziców pozostaje więc jak najwcześniejsze wprowadzenie dziecka w życie modlitewne i sakramentalne. Najskuteczniejszy, i praktycznie jedyny, sposób na owocne dokonane tego procesu polega na uczciwym i dojrzałym wprowadzaniu dziecka w życie modlitewne i sakramentalne rodzica[6].
[1] W. Świerzawski. Czytać jest to dogłębiać wyrażenia. KDS 94 ( 2001) s. 383-384.
[2] „Zakończyliśmy już analizę liturgii św. Marka. Badania te potwierdzają, że każda ziemska liturgia sprawowana w Kościele jest uczestnictwem w uwielbieniu, jakie aniołowie składają Bogu w niebie. Prawdę tę można znaleźć nie tylko w Biblii, ale również w Tradycji Kościoła, z której czerpie liturgia. […] Musimy otworzyć tylko oczy i odkryć na nowo tę dawno zagubioną tajemnicę Kościoła, klucz pierwszych chrześcijan do zrozumienia tajemnicy Mszy Świętej oraz jedyny i prawdziwy klucz do tajemnic zawartych w Apokalipsie. Duch Święty i Kościół pozwala nam uczestniczyć w tej wiecznej liturgii, kiedy w sakramentach celebrujemy misterium zbawienia ( KKK 1139). Idziemy do nieba nie tylko w chwili śmierci lub gdy pielgrzymujemy do Rzymu bądź do Ziemi Świętej. Wstępujemy do nieba za każdym razem, gdy uczestniczymy we Mszy Świętej. I nie jest to jakiś symbol czy metafora lub puste słowa. Mówimy tutaj o czymś realnym. Święty Atanazy Wielki pisał: Bracia moi umiłowani, nie przychodzimy na jakąś doczesną ucztę, ale na ucztę wieczną i niebiańską. I nie uczestniczymy w niej symbolicznie, my naprawdę ją przeżywamy. Niebo na ziemi – to rzeczywistość! Właśnie tam byłeś i spożywałeś ucztę w minioną niedzielę!”. S. Hahn. Uczta Baranka. Eucharystia – niebo na ziemi. Częstochowa 2013 s. IX. 168.
[3] Ten charakterystyczny podział dnia / tygodnia na czas skoncentrowany na przygotowaniu do Eucharystii i czas wdzięczności za przyjęcie Chrystusa w Komunii Świętej odnajdujemy w życiu wielu świętych. Praktyka ta jest również wyraźnie obecna w życiu patrona roku 2018, św. Stanisława Kostki. „Stanisław bardzo cenił Komunię Świętą. Już wigilia Komunii św. była dla niego dniem uroczystym. W tym dniu dłużej niż zwykle przebywał na modlitwie i przygotowywał się przez post. Już w Wiedniu znana była praktyka św. Stanisława odmawiania sobie kolacji w przeddzień każdej Komunii Świętej. Codzienne nawiedzenie Najśw. Sakramentu było jego normalną praktyką. Zwykle odwiedzał Najśw. Sakrament przed lekcjami i po lekcjach. Jego przywiązanie do życia Eucharystycznego szczególnie widać w ostatnich chwilach życia, kiedy dwa razy się spowiadał, a gdy przyniesiono Najśw. Sakrament na twarzy jego otaczający ojcowie widzieli promień radości i szczęścia”. S. Bońkowski. Święty Stanisław Kostka. Płock 1967 s. 209. 213. Szerzej o praktyce podziału czasu na okres przygotowawczy do Komunii Świętej i na okres dziękczynienia za przyjęcia Komunii Świętej, por. kazanie na XXII Niedzielę zwykłą B.
[4] „Bóg sam wskazał człowiekowi, gdzie ma szukać prawdziwego szczęścia. Przez Objawienie rozszerzył zakres naszego poznania już tu na ziemi, a przez łaskę rozszerzył zdolności naszej woli. Dzięki temu człowiek może dotrzeć do celu nadprzyrodzonego. Święty Paweł tak się wyraża o tem naszem wiecznem szczęściu: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani w serce człowiecze nie wstąpiło, co nagotował Bóg tym, którzy Go miłują ( l. Kr. 2, 9). Żaden nie może przyjść do mnie -, powiada Pan Jezus – jeśliby mu nie było dane od Ojca mojego ( J. 6, 44). Tę pomoc Bożą zwiemy łaską. Każde nowonarodzone dziecię przez swą naturę, to jest duszę rozumną i nieśmiertelną jest tylko sługą Boga, Stwórcy i Pana. W chrzcie świętym łaska zaś Boża zwana uświęcającą czyni je prawdziwem dziecięciem. synem Boga; zostaje ono przyjęte, przybrane do grona Rodziny Bożej. Ci, którzy są rządzeni Duchem Bożym, mówi Paweł św., Ci są synami Bożymi ( Rzym. 8. 14). Pięknie przemawia św. Piotr Chryzolog: Patrz, jak wysoko podniosła cię łaska. Plemieniem niebieskiem jesteśmy, którego Rodzic króluje w niebie”. J. Kubkowski. Wychowanie chrześcijańskie na tle życia św. Stanisława Kostki. Nauki w czasie nowenny. Wierzbnik 1936 s. 14.
[5] „Jakże św. Stanisław dobrze zrozumiał myśl i wolę Bożą. Gardzi światem i jego rozgłosem. Ojciec młodego kasztelanica całym sercem pragnie, by syn jego stał się sławnym rycerzem, bohaterem, czy hetmanem. Stanisław natomiast wiedział, że może przy tem wszystkiem utracić niebo i dlatego pragnie zostać rycerzem, ale nie w mundurze, lecz rycerzem Boga, pragnie zostać bohaterem, ale takim, co o cnotę śmiało i odważnie stacza boje, pragnie zostać hetmanem, ale tych zastępów młodzieńczych, które na drogach Bożych szukać zechcą wielkości i chwały. Myśl jego wybiega ponad krótkotrwałą doczesność. Do wyższych rzeczy jestem stworzony – powtarza sobie nieustannie. Pełen cnót przyrodzonych, uchwytnych dla oka otoczenia, Stanisław równocześnie rozwija w sobie przy pomocy łaski Bożej życie wyższego rzędu, nadprzyrodzone, które jest według św. Piotra ( 1 P, 1. 4-) uczestnictwem w naturze Bożej. Cały proces życia nadprzyrodzonego jest dziełem Chrystusa, jego celem, dla którego przyszedł na świat, a mianowicie, aby owce jego życie miały i obficie miały ( Jan, 10. 10). Toteż ten sok życiodajny, sok łaski uświęcającej wraz z cnotami Boskiemi wiarą, nadzieją i miłością, oraz moralnemi, począwszy od Chrztu poprzez dalsze Sakramenta św., krąży po nas, ma za zadanie życie nadprzyrodzone w nas rozwijać, aż do pełni dojrzałości, do świętości. To jest pozytywne zadanie wychowania chrześcijańskiego. Rozumiemy już teraz, skąd się brał u Stanisława taki zasób świętości mimo młodego wieku, skąd brały się u niego w pełni rozwinięte cnoty, jak cnota wiary, którą nad życie cenił i pielęgnował, nie chcąc jej nigdy utracić, albo cnota nadziei, która nie pozwalała mu nigdy zwątpić w pomoc nieba, albo cnota miłości, która pobudzała go do największych ofiar dla Boga i Matki Najśw., albo wreszcie cały szereg cnót moralnych. Wszystkie one, to nie owoc tylko jego pracy, ale przede wszystkiem to dar Boży, mający swe źródło w gorącym płomieniu łaski uświęcającej, którą Stanisław czerpał z Sakramentów świętych”. Tamże s. 15.
[6] „Doceniali to już rodzice św. Stanisława, o których chlubne wydał świadectwo starszy syn ich, Paweł: Rodzice nasi – zeznał on – chcieli abyśmy byli wychowani w wierze katolickiej i dobrze poznali jej naukę. […] Nie tylko św. Stanisław Kostka, ale każdy z nas ma pamiętać o jego świętej zasadzie: Do wyższych rzeczy jestem stworzony”. Tamże s. 16-17.
2. Śliczna Gwiazdo, racz nam teraz
Uskromić niebo srogie,
Które trapi ciężkim morem
Zewsząd ludzie ubogie.
3. O Lekarko chrześcijańska,
racz nas chorób pozbawić,
Co nie zdoła ludzka siła,
Racz nam u Syna sprawić.
4. Odwróć od nas głód, mór ciężki,
Zachowaj krwawej wojny;
Użycz zdrowia i żyznych lat,
Racz nam dać wiek spokojny.
5. Wysłuchaj nas, gdyż Tobie Syn
Odmówić nic nie może!
Zbaw nas dla prośby Matki Twej,
O Jezu, wieczny Boże!
6. A my Ciebie z Bogiem Ojcem,
Z Duchem Świętym społecznie
Chwalić i Twą Matkę sławić
Będziem na wieki wiecznie.