XXVIII Niedziela zwykła A

  1. „Nie bardzo wiadomo w jakim procencie uczestnicy Mszy Świętej zdają sobie sprawę, że ich nie wobec Komunii podważa wiarę innych, zwłaszcza dzieci i młodzieży – jakże poważne są zaniedbania w tym względzie rodziców przychodzących do kościoła razem z dziećmi – i co więcej, że właśnie w tym centralnym miejscu naszej wiary zachodzą głębokie powiązania pomiędzy Bogiem a człowiekiem, pomiędzy łaską a grzechem, pomiędzy miłością a nienawiścią, życiem a śmiercią i idąc konsekwentnie dalej ( rzecz może zaiste szokująca) pomiędzy Bogiem a szatanem. Właśnie na tym polega owa tajemniczość świętości z jednej strony, a z drugiej nieprawości, stająca przed ludzkim sercem, które może wobec miłości Boga i ofiarowanego daru powiedzieć tak lub nie. Kto świadomie i dobrowolnie rezygnuje z przyjęcia miłości Boga Ojca, łaski Chrystusa i daru jedności Ducha, kim jest i co innego woli w zamian, i od kogo? Jeśli rezygnuje z mocy Boga, gdzie znajdzie pomoc dla swojej niemocy, choćby na ostatnim etapie walki między śmiercią a życiem? Czy wie, że odrzucając Chrystusa Zbawcę udzielającego przez Ducha Świętego życia Boga wybiera drogę prowadzącą ku ciemności, złu i nicości? Gdybym miłości nie miał, byłbym niczym  ( 1 Kor 13, 2)!  Jeśli łaska daję więc człowiekowi udział w miłości Boga, zanurza w jego życie, to grzech zanurza człowieka w nicość zamętu i chaosu, zła i ciemności i nienawiści. Stawia w opozycji do Boga, odmawiając Mu czci i miłości, jaka Mu się należy. Chrześcijanin obraża Boga nie tylko jak sługa Pana, ale jak syn Ojca. Nieposłuszeństwo polega tu nie na wzroście ciężaru winy, lecz na złości szczególnego rodzaju: jest czymś bardziej niegodziwym, bo zdradą Tego, który miłuje. Grzech jest owym nie  wypowiedzianym wpierw ( Łk 10, 18) w buncie anioła ( non serviam – nie będę służył) i jest jak gdyby kontynuowaniem  tego nie wypowiadanym przez wszystkich synów marnotrawnych wszystkich czasów – jest też nowym nie zajmowania postawy negatywnej wobec Chrystusa obecnego w Eucharystii. To na pozór niewinne zajęcie postawy negatywnej wobec miłości Boga obecnego w Hostii przestaje być błahe i mało znaczące. Jest bowiem buntem grzechu, a grzech atakuje tajemnicę Boga – Stwórcy, Stwórcy świata i Stwórcy człowieka, ale atakuje także Boga w Jego dziele zbawienia, to znaczy cały porządek łaski ustalony przez Chrystusa w Jego paschalnym misterium: podważa i kwestionuje ofiarę krzyża, cud zmartwychwstania i nieustanne przedłużanie w Eucharystii tchnienia Ducha Świętego. To tak, jakby człowiek, stojąc z boku, mówił: Po co Ci to wszystko było? Po coś, Boże, angażował się w ten świat, w stwarzanie go, a potem odnawianie? Bez Ciebie i tak urządzimy sobie wszystko inaczej…aż strach pomyśleć, czy jest ktoś, kto by śmiał powiedzieć: lepiej. […] Jak niewiele wiemy o grzechu, jeśli ograniczamy się w jego rozumieniu do warstwy przykazań – to nam podsuwają definicje katechizmowe; grzech jest to przekroczenie prawa Bożego. To prawda, ale to jest zaledwie naskórek problemu. Lecz jak niewiele wiemy również o grzechu, kiedy nawet mówimy: grzech jest buntem przeciw miłości Boga, ale nie zgłębiliśmy, na czym polega fakt, że Bóg jest Miłością. Czy też, jak niewiele wiemy o grzechu, kiedy mówiąc, że jest on zawinionym brakiem łaski, nie łączymy tego określenia z innym sformułowaniem rysującym prawdę grzechu w ostrym kontraście: grzech polega na zawinionym braku świętości, na zawinionej nieświętości ( Scheeben), na zawinionym braku miłości, bez której jestem niczym. Czy kiedyś przy rachunku sumienia stawiamy sobie to pytanie: Dlaczego, choć mam już tyle lat, nie pracuję nad świętością, a w każdym razie nie jest to praca najbardziej intensywna wśród wszystkich moich prac i zadań życiowych? Ale za to można dość często usłyszeć ode mnie wykręt: świętość – nie dla mnie. A dla kogo?”[1]. ( Bp Wacław Świerzawski).
  2. Żyjemy w atmosferze mentalno – obyczajowej, która charakteryzuje się znacznym zachwianiem właściwego uporządkowania tego, co jest najważniejsze, ważne i mniej ważne. Sprawy, dosłownie, życia i śmierci, wiecznego losu człowieka, możliwość jego wiekuistego potępienia są banalizowane, ośmieszane, spychane na margines jako rzeczy nieistotne. Pierwsze miejsce w hierarchii ważności przypisuje się zaś rzeczom błahym, trywialnym, głupim, dmuchając w nich balon pozornie wielkiej wagi. Przy prawdziwym rozwoju technicznym i materialnym, którego celem ma być jakoby dostarczenie człowiekowi większej ilości czasu, człowiek współczesny nie dorównuje nawet w małym stopniu swoim rodzicom i dziadkom w wymiarze zdroworozsądkowego gospodarowania czasem i dojrzałości w podejmowaniu życiowego powołania; kilkadziesiąt lat temu jedna rodzina mogła wychować nawet kilkoro dzieci, posiadając dla swego utrzymania kawałek ziemi i przydomowe gospodarstwo. Wspomagane przez przedszkole, szkołę, instytucje państwowe i kościelne niektóre matki dnia dzisiejszego często podkreślają jak wielkim ciężarem jest dla nich wychowanie choćby jednego dziecka. Pozbawieni dzisiejszych narzędzi rolnicy przeszłości byli w stanie zebrać starannie plony ziemi i jednocześnie uszanować należycie dzień święty. Znane z tradycji kościelnej zdanie: Jak ty traktujesz Mszę Świętą dzisiaj, tak Chrystus potraktuje ciebie w dzień Sądu Ostatecznego w dalszym ciągu zachowuje swoją aktualność. Wszystkie, niezwykle wymyślne i pokrętne wymówki tych, którzy odrzucają zaproszenie króla na ucztę Pan Jezus demaskuje właśnie jako wymówki, podając prawdziwy powód nieobecności na królewskiej uczcie – lekceważenie zaproszenia. Musimy z całą powagą zadać sobie pytanie czy nasza nieobecność na Eucharystii, lub nasze nie przyjmowanie Komunii Świętej, nie są spowodowane identycznym nastawieniem tj. lekceważeniem Bożego wołania. Jeżeli tak, to należy uświadomić sobie Kogo i Co w rzeczywistości lekceważymy; najważniejszą sprawę naszego życia doczesnego i wiecznego, nasze być lub nie być, nasze wszystko, cenimy niejednokrotnie znacznie mniej niż jarmarczne podskoki współczesności przybrane w cukierkowate złotka. Odciąganie, zwłaszcza młodego człowieka, od dojrzałej odpowiedzi na Boże zaproszenie do zapewniającej życie wieczne wspólnoty łaski uświęcającej przybiera obecnie również formę wybujałej superakceptacji, stanowiącej w gruncie rzeczy przejaw okłamywania i destrukcji. Głoszenie prawdy zastąpiono  w takich przypadkach prawieniem pochlebstw. Jak żenująco dla zdroworozsądkowego człowieka musi wyglądać rozpijanie dzieci i młodzieży, pozbawianie ich zdrowego zmysłu moralnego, rzucanie ich, czasami dosłownie, w rzeczywistość grzechu, zamykanie oczu na otwarte lekceważenie Boga i jego woli, przy równoczesnym manipulacyjnym tępieniu naturalnego funkcjonowania sumienia i wyczucia prawdy sloganami typu: jesteście wspaniali…jesteście piękni…widzę piękno w waszych oczach, itp. Można zapytać: na czym oparta ma być tak rozumiana wspaniałość? Na skakaniu w błocie przy ryku awangardowej muzyki?  Eucharystia, tak przez niektórych mało ceniona na ziemi, stanowi właściwie jedyne pragnienie dusz czyśćcowych i osób konających. Jak ważna jest modlitwa za konających przekonujemy się chociażby z doświadczenia mistycznego św. Siostry Faustyny Kowalskiej, która wielokrotnie odpowiadała na silne prośby o modlitwę za umierających, modlitwę, której próbowały w sposób drastyczny sprzeciwiać się zaciekłe szatańskie ataki. Dobrze, że pamiętamy o tym, by w intencji zmarłych przebywających w czyśćcu ofiarować Mszę Świętą; wprowadzajmy również w tę nieodzowną dla chrześcijanina praktykę ludzi młodych, ucząc ich, że w ten sposób najpełniej okazujemy miłość do Boga i do naszych bliskich zmarłych, tak bardzo oczekujących od nas daru Eucharystii – Ochłody w spiekocie mąk czyśćcowych.
  3. W sobotę, dnia 7 października 2017 roku, w wigilię uroczystości patrona miasta Sandomierza i diecezji sandomierskiej bł. Wincentego Kadłubka oraz w wigilię rozpoczęcia jubileuszu 200 – lecia diecezji sandomierskiej, zmarł w Sandomierzu bp Wacław Świerzawski. Urodził się 14 V 1927 roku w Złoczowie. Szkołę średnią ukończył w czasie wojny. Był absolwentem Seminarium Duchownego we Lwowie; święcenia kapłańskie otrzymał w 1949 roku. Ks. Świerzawski został mianowany biskupem sandomierskim 25 III 1992 roku. Bp Wacław Świerzawski był doświadczonym duszpasterzem oraz wybitnym naukowcem – liturgistą, związanym przez wiele lata swego życia z kościołem św. Marka Ewangelisty w Krakowie oraz z Papieską Akademią Teologiczną w Krakowie, gdzie, w 1989 roku, uzyskał stopień naukowy profesora zwyczajnego i pełnił funkcję rektora[2]. Bp Świerzawski był twórcą m.in. Instytutu Teologicznego im. bł. Wincentego Kadłubka w Sandomierzu oraz Katolickiego Domu Kultury Arka w Racławicach oraz autorem licznych publikacji naukowych głównie z zakresu liturgii i duchowości[3]. Żył liturgią, ona przenikała jego umysł, serce i duszę, całą Jego osobowość. Był również założycielem Zgromadzenia Sióstr Świętej Jadwigi Królowej Służebnic Chrystusa Obecnego oraz duchowym przewodnikiem wielu osób. Jednocześnie bp Świerzawski był gorącym miłośnikiem chorału gregoriańskiego, wielokrotnie deklarującym serdeczne przywiązanie do własnego śpiewu Kościoła; potrafił, nawet w czasie prywatnych rozmów, wykonywać pięknym basowym głosem swe ulubione śpiewy chorałowe. Końcowy etap swego doczesnego życia bp Świerzawski spędził, jako biskup senior diecezji sandomierskiej, w Zawichoście, przy zainicjowanym przez siebie Ośrodku Formacji Liturgicznej. W czasie pasterzowania bpa Świerzawskiego odbyła się pielgrzymka do Sandomierza świętego papieża Jana Pawła II; dzień 12 czerwca 1999 roku pozostaje w dziedzictwie duchowym sandomierskiego grodu, diecezji sandomierskiej i Wojska Polskiego dniem iście historycznym, zapisanym złotymi literami. Na sandomierskich błoniach, o godzinie 10. 30. następca świętego Piotra, największy z rodu Polaków, złożył Najświętszą Ofiarę włączając w Nią, pełne chrześcijańskiego świadectwa i heroicznej wierności Bogu, wczoraj, dziś i jutro sandomierskiej wspólnoty wiary. Za formę przygotowania do wizyty papieskiej uznano II Synod diecezji sandomierskiej ( 1996 – 1999). Poprzez posługę bpa Świerzawskiego uobecnił się w diecezji sandomierskiej nurt liturgiczny Kościoła odnajdujący swe źródło w środowisku lwowskim międzywojnia i krakowskim środowisku drugiej połowy XX wieku i czasów współczesnych[4], podkreślający szczególnie potrzebę łączenia liturgii z duszpasterstwem. Rzeczywiście, w działalności bpa Świerzawskiego, a szczególnie w Jego przepowiadaniu, więź odkrywana pomiędzy liturgią – z jej wymiarem muzycznym – a życiem chrześcijanina przybrała niemalże mistrzowską ekspresję. W swej obfitej działalności homiletycznej bp Świerzawski poświęcił wiele miejsca również zgłębianiu problematyki powołania artysty i konieczności wzbudzenia dojrzałej odpowiedzialności chrześcijańskiej i artystycznej[5]. Swe rozważania bp Świerzawski często opierał również na tekstach śpiewów chorałowych i pieśni kościelnych. Zachęcał wiernych do ponownego odkrywania muzyczno – duchowych pereł Kościoła katolickiego dostrzegając w nich pomocny środek na uzdrowienie moralnych schorzeń współczesności. Wzorem swoich Poprzedników na sandomierskiej stolicy biskupiej bp Wacław uwrażliwiał wiernych na znaczenie uczestniczenia w tradycyjnych nabożeństwach wprowadzając jednocześnie w duchową głębię odkrywanej w nich treści[6]. Bp Świerzawski pozostawił unikalne w swej głębi, być może nawet w wymiarze światowym, refleksje skoncentrowane na rzeczywistości liturgii, duchowości, kultury[7]i muzyki. Rozważania bpa Świerzawskiego noszą znamiona specyficznej mistyki liturgicznej; ich głębia będzie z pewnością stanowiła duchową strawę i przedmiot namysłu dla wielu przyszłych pokoleń. Wieczny odpoczynek…

[1] W. Świerzawski. Naucz nas czynić wolę Twoją. Kraków 1990 s. 182-183. .

[2]„Przyjąłem jako motto posługi biskupiej słowa powtarzane wiele razy przez św. Pawła: Apostolus Iesu Christi, Apostoł Jezusa Chrystusa. Z tą bowiem świadomością podjąłem przed pięćdziesięciu laty posługę kapłańską; kapłan nie ma własnego programu apostolstwa, jest posłany przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, by Go uobecniać w Kościele i by nieustannie doprowadzać do spotkania Oblubieńca – Chrystusa i Oblubienicy – Kościoła. Spotkanie to dokonuje się w Świętej Liturgii, stąd uzupełnieniem mego biskupiego zawołania jest słowo hodie, dzisiaj, umieszczone w herbie: posługuję Chrystusowi obecnemu tu i teraz w Liturgii, gdzie zawsze przygarnia swą umiłowaną Oblubienicę ( KL 7), a Ona z Nim i przez Niego w Duchu Świętym wielbi Ojca. Sposób mego biskupiego posługiwania wypisałem na lasce pasterskiej w postaci trzech haseł streszczających trzy funkcje Chrystusa: nauczycielską ( Idźcie i nauczajcie), kapłańską ( To czyńcie) i pasterską ( Miłujesz Mnie? Paś!)”. Data. Biskupi polscy…s. 178.

[3] B. A. Wacław Świerzawski. Nota biograficzna. Rocznik diecezji sandomierskiej. Red. K. Kida. Sandomierz 2010 s. 25. Dorobek literacki bp Świerzawskiego liczy około 60 pozycji książkowych i okolo 1300 artykułów. Za piśmiennicze opus vitae bpa Wacława można uznać monumentalną edycję liturgiczną Misterium Christi. Podręcznik liturgiki ogólnej i szczegółowej. Układ dzieła, dedykowanego św. Janowi XXIII i św. Janowi Pawłowi II, koresponduje z rozdziałami Konstytucji o Liturgii Soboru Watykańskiego II. Całość 8 – tomowej serii, redagowanej przez bpa Świerzawskiego, zawiera 138 artykułów monograficznych opracowanych przez 65 polskich liturgistów. W zamierzeniu Redaktora edycji zbiór tych rozpraw powinien przybliżyć odpowiedź na wciąż aktualne i niewyczerpywalne pytanie, w jaki sposób dokonuje się osobowe spotkanie z Chrystusem obecnym i działającym w Liturgii, jak do tego spotkania doprowadzać i jak w nie wtajemniczać. Misterium Christi. Podręcznik liturgiki ogólnej szczegółowej. T. I. Fundamentalne rzeczywistości liturgii. Red. W. Świerzawski. Zawichost – Kraków – Sandomierz 2012 s. 15.

[4] J. Kopeć. Ks. Bp Prof. Dr hab. Wacław Świerzawski jako mistagog liturgii. KDS 93 ( 2000) s. 78.

[5] „Nie ulega wątpliwości, że trzeba scalać formowanie chrześcijańskie z formowaniem humanistycznym. Trzeba scalać formację polegającą na pracy nad sobą z formowaniem kompetencji profesjonalnej. […] I tak ja widzę przyszłą w Polsce sztukę, jako chorągiew na prac ludzkich wieży. Niezwykła odpowiedzialność – jakby chorągiew na wieży. Nie jako zabawkę – biada artystom, którzy deprawują i niszczą, i używają swego talentu do niszczenia dzieci i młodzieży! Chrystus przestrzegał: takiemu byłoby lepiej kamień młyński u szyi zawiesić i utopić ( por. Mt 18,6). Ani jak naukę, lecz jak najwyższe z rzemiosł apostoła. – Pojąć sztukę, pojąć kulturę, pojąć służbę kulturze jako zadanie apostoła! Jak blisko kapłana stoi artysta. Jaką troską chcielibyśmy otoczyć kapłanów czy adeptów kapłaństwa, których wychowujemy, żeby mieli czucie autentycznej kultury. Żeby nie zaśmiecać naszych świątyń i sprawowanych liturgii byle czym. Byle harmonijka, byle organki elektronowe, byle krzyk, byle bęben, byle wierszyk, byle co. A tu trzeba sztuki, która będzie drogowskazem do Boga. Jak droga przez dobro – caritas, miłosierdzie! Jak droga przez prawdę – jak służba filozofów i teologów, którzy otwierają ludziom oczy na Boga, który się wciąż objawia w naszych czasach, tak skomplikowanych, tak wielowątkowych, pluralistycznych. Trzeba wiedzieć, co znaczy do końca zostać uczniem Chrystusa, by wraz z Nim składać Bogu kult i w Nim tworzyć kulturę”. W. Świerzawski. Kościół a kultura. KDS 86 ( 1993) s. 267-268.

[6] „Rozpoczął się Wielki Post. Z drżeniem serca – powtarzając: Któryś za nas cierpiał rany – stajemy znowu wobec niepojętej tajemnicy Krzyża. Umysł ludzki nie może zrozumieć, dlaczego miłość Boga związana jest z cierpieniem, dlaczego musiał umrzeć Chrystus, aby z miłości oddać się całkowicie człowiekowi. Powiedzmy jeszcze więcej: Matka Boża też nie rozumiała wszystkiego. Musiała uciekać z małym Dzieckiem do Egiptu, dorastający Jezus zagubił się Jej w świątyni…Zachowywała wszystko w sercu, rozważała – a zrozumiała dopiero po Krzyżem, a jeszcze wyraźniej, kiedy Jej Syn zmartwychwstał. Dobrze, że każdego roku Kościół każe nam zatrzymać się przy Krzyżu i rozważać tę wielką tajemnicę wiary. Bez niej bowiem nie zrozumiemy ani tragicznych wydarzeń, jakie wciąż dzieją się na świecie, ani naszego własnego cierpienia. Wielu z nas bardzo miłuje niedzielną i codzienną Mszę Świętą, Drogę krzyżową, Gorzkie żale, te nabożeństwa, podczas których wchodzimy w przepaść Chrystusowej Męki”. W. Świerzawski. List pasterski Biskupa sandomierskiego do wiernych na Wielki Post 2002. KDS 95 ( 2002) s. 63.

[7] „Kiedy patrzę na to, co się nazywa kulturą, wydaje mi się, że wielu ludzi, którzy chcą być animatorami kultury, nie wie, czym jest kultura, jak również wielu nie zdaje sobie sprawy z tego, co znaczy animator. […] Kultura to dziedzictwo starożytności – tworzyła się w Grecji, gdzie była synonimem czegoś ogólniejszego, paidei, wszystkiego tego, co służy wychowaniu człowieka, łącznie z medycyną ( która zajmowała się bardziej profilaktyką aniżeli leczeniem chorób). Tak pojęta kultura była też obecna w starożytnym Rzymie jako owoc twórczości ludzi żyjących z ducha prawa i umiłowania mądrości ( filozofia). Tworzyła arcydzieła, którymi po dziś dzień karmi się umysł ludzki i dzieła architektury. […] Chrześcijaństwo wniosło do dorobku starożytności coś specyficznego. Wspólny korzeń słów kultura i kult jest wyraźny. Nawet dzisiejsza próba sekularyzacji pojęcia kult przez pop-art tego nie zniszczy, ponieważ wystarczy wejść do świątyń, do bibliotek, dotknąć dziedzictwa tradycji: literatury, poezji, muzyki, sztuki – żeby przekonać się, ile w niej inspiracji chrześcijańskiej. Kultura chrześcijańska rodzi się z kultu. Kult jest to odpowiedź na uświęcającą obecność Boga, który przez ludzi otwartych na Ducha i na słowo Chrystusa wciela się w dzieje Kościoła. W. Świerzawski. Ku reanimacji kultury. KDS 87 ( 1994) s. 170.