Niedziela Świętej Rodziny B

1. „Jako chrześcijanie jesteśmy powołani do tego, aby przemieniać ziemską rzeczywistość w duchu Ewangelii. Dlatego mamy obowiązek zabierać głosi podejmować działania w celu obrony ludzkiego życia, wspierania małżeństwa rozumianego jako przymierze mężczyzny i kobiety, w celu zabezpieczenia praw rodziców w dziedzinie wychowania dzieci, czy zapewnienia sprawiedliwości społecznej. Mamy obowiązek sprzeciwiać się propagowaniu postaw i zachowań sprzecznych z Bożym Prawem. To nie jest podważanie porządku konstytucyjnegoczy kwestionowanie kompetencji państwa, ale wyraz chrześcijańskiej miłości i poczucie odpowiedzialności za jego losy. To jest prawdziwy, nowoczesny patriotyzm”[1].( Bp Krzysztof Nitkiewicz).

2. Dojrzały rodzic jest świadomy, że wychowuje swe dziecko nie dla siebie, ale, jak Maryja, dla wypełnienia dzieła przeznaczonego temu dziecku przez Boga. Dojrzały rodzic cieszy się, gdy dostrzega w dziecku budzącą się samodzielność i czyni wszystko, by pomóc jej się rozwinąć. Niedojrzały rodzic próbuje uzależnić dziecko od siebie i stłamsić jakiekolwiek oznaki indywidualności i samodzielności dziecka. Czasem dostrzegamy w sobie samych oraz w naszym otoczeniu przejawy takiej patologicznej, szczególnie w wieku dojrzałym, relacji rodzic – dziecko. Nie można podtrzymywać tego rodzaju relacji w imię, fałszywie rozumianego, szacunkudla rodzica. Obecny kryzys więzi międzyosobowych i autentycznego zaangażowania przejawia się także w postawie uchylania się od obowiązku upominania. Przejawy takiego nastawienia odnajdujemy również w wymiarze życia rodzinnego. Każdy duszpasterz doświadczył z pewnością kontaktu z osobami żyjącymi w konkubinacie, lub z ich rodzinami. Jest to ciągle narastający problem współczesności. Niejednokrotnie matka rozpaczająca nad tego typu sytuacją swej córki zadaje kapłanowi pytanie – oczekiwanie na potwierdzenie przez kapłana jej rzekomej bezradności: ale cóż ja mogę zrobić…co ja mogę? Słysząc odpowiedź: może pani, na przykład, powiedzieć córce,, że łamie Boże przykazania, żyje w grzechu, że Bogu nie podoba się jej postępowanie, reaguje histerycznie, z lękiem wyrzucając z siebie: o nie, nie, ja tego nie zrobię…ona by się jeszcze obraziła. Sami uwikłani w tego typu grzech czasem szczerze wyznają: my wiemy, że to jest złe, ale…po czym ruszają ramionami, jakby chcieli coś powiedzieć, ale nie wiedzą dokładnie co. Trzeba szczególnie współcześnie uświadamiać wyraźnie sobie i innym, że ruszanie ramionami wobec zła nie jest postawą ani chrześcijańską, ani ewangeliczną. Chrześcijanin nie porusza cynicznie ramionami w konfrontacji ze złem, ale jest powołany do walki z tym złem i konsekwentnego wyboru dobra. Bezczynność jest zawsze wspieraniem zła.

3. 4 I 1967 roku zmarł biskup sandomierski Jan Kanty Lorek[2]. Urodził się 20 X 1886 roku w Błażejowicach ( parafia Wiśnicz) na Śląsku Opolskim, jako dziecko Jana i Albiny z domu Korek. W zakresie podstawowym został wykształcony w miejscowej szkole i niemieckim gimnazjum w Strzelcach Wielkich[3]. W 1902 roku wstąpił do Małego Seminarium Księży Misjonarzy św. Wincentego á Paulo w Krakowie. Święcenia kapłańskie przyjął dnia 2 VII 1911 roku w katedrze na Wawelu[4]. Ks. Lorek był duszpasterzem biednych i osieroconych chłopców w Krakowie i w Czernej koło Krzeszowic[5], oraz polskich robotników sezonowych w Niemczech; był również przełożonym parafii i domu zakonnego p.w. Świętego Krzyża Księży Misjonarzy w Warszawie[6]. Kościół warszawski, w którym ks. Lorek został proboszczem, odznaczał się szczególnie obfitym życiem liturgicznym. Podejmując zastane formy obrzędowe ks. Jan Kanty wprowadzał jednocześnie własne, oryginalne na tamte czasy inicjatywy duszpastersko – liturgiczne. Dla przykładu, w 1933 roku zorganizował niespotykane wówczas nabożeństwo dla chronicznie chorych[7]. 26 IV 1936 roku ks. Jan Kanty Lorek został mianowany administratorem diecezji sandomierskiej. W czasie okupacji niemieckiej był obrońcą ludności polskiej i żydowskiej oraz rozwijał pomoc dla więźniów obozów koncentracyjnych. Po wojnie dużo wysiłku włożył w umacnianie szkolnictwa chrześcijańskiego w diecezji[8]. Odnowił duszpasterstwo parafialne, katechetyczne i charytatywne; był budowniczym Domu Katolickiego w pobliżu sandomierskiej katedry, koordynatorem odnowy katedry[9] i innych diecezjalnych świątyń po zniszczeniach wojennych[10]. 12 IV 1946 roku bp Lorek został mianowany ordynariuszem diecezji sandomierskiej. Był człowiekiem żywej i mocnej wiary, pobożności, modlitwy i chrześcijańskiego miłosierdzia[11]. W takim właśnie duchu bp Jan Kanty przyjął na swoje, chronione znakiem Chrystusowego Krzyża pasterskie serce, pełne szatańskiej furii ciosy nienawiści wobec Boga i ludzi wierzących zadawane przez miejscowych przedstawicieli obłędnych ideologiiXX wieku: nazizmu i komunizmu[12]. Bp Jan Kanty Lorek został pochowany w podziemiach katedry sandomierskiej[13]. Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie

4. W 1916 roku, na łamach diecezjalnego periodyku, sandomierski duchowny ks. Wacław Kosiński[14] opublikował artykuł poruszający w sposób syntetyczny problematykę polskich śpiewów kolędowych[15]. Pośród wielu interesujących spostrzeżeń zamieszczonych w tymże studium, podkreślono również fakt suchego obiektywizmu w przedstawianiu tajemnicy Narodzenia Pańskiego w polskich kolędach powstałych przed XVI wiekiem; brak w treści najstarszych kolęd tak szeroko rozpowszechnionej w późniejszych utworach tego typu atmosfery sentymentalizmu, ckliwości, uczuciowości[16]. Za prawdziwe perły liryki religijnej ks. Kosiński uznaje, oczywiście na zasadzie przykładu, dwie kolędy: Ach, ubogi żłobie oraz Ach, witajże pożądana. Autor artykułu podziwia w tego typu twórczości zwłaszcza takt i miarę w wyrażaniu serdecznych uczuć wobec Dzieciątka Jezus: przecież krok dalej w tej pieszczotliwości, a urok jej pryśnie[17]. Nawiązując do tego elementu sandomierskiej tradycji kolędowej przypomnimy te dwie kolędy w ramach niniejszych refleksji.


  1. [1] K. Nitkiewicz. Homilia na Boże Ciało. KDS 7-8 ( 2013) s. 459.[2] „Ksiądz Biskup zdawał sobie sprawę ze stanu swego zdrowia. Osłabiony, powtarzał słowa z Ewangelii św. Jana, że do brzegu już niedaleko ( J 21, 8). Żegnał się kolejno: ze swymi najbliższymi pracownikami,z księżmi, z seminarium i z całą diecezją. Zgasł po ataku serca 4 I 1967 r. Żałoba okryła diecezję. Wokół powtarzano słowa: Odszedł Dobry Pasterz”. W. Prądzyński. Wspomnienie o księdzu biskupie Janie Kantym Lorku. W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 233.[3] W. Umiński. Droga do kapłaństwa i działalność ks. Jana Lorka jako wychowawcy. W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 11.Cytowana pozycja zawiera poszerzone referaty wygłoszone podczas zainicjowanej przez bpa A. Dzięgę sesji naukowej poświęconej działalności bpa Lorka. Sesja odbyła się w Domu Katolickim w Sandomierzu, w październiku 2006 roku, w 120 rocznicę urodzin bpa Lorka.

    [4] G. Jasiak. Obchody jubileuszu 150-lecia diecezji sandomierskiej. „Studia Sandomierskie” 22 ( 2015) s. 119.

    [5] „W zakładzie co niedzielę w głównym hollu, gdzie mieściła się duża scena, organizowano przedstawienia teatralne i pokazy kinowe, ubogacone występami chóru oraz orkiestry smyczkowej i mandolinowej”.W. Umiński. Droga do kapłaństwa i działalność ks. Jana Lorka jako wychowawcy. W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 25.

    [6] „Przy kościele założono Bractwo św. Rocha, wpływające na ożywienie religijne parafian. Ono utworzyło Szpital św. Rocha. Na polecenie wizytatora Michała Bartłomieja Tarły jeden z misjonarzy, ks. Wawrzyniec Benik, opracował dla tego bractwa nabożeństwo o Męce Pańskiej Snopek mirry, znane dziś jako Gorzkie Żale. Odprawiono je po raz pierwszy w tymże kościele w 1707 roku”. S. Rospond. Ks. Jan Lorek jako proboszcz parafii i superior domu Świętego Krzyża w Warszawie ( 1930-1936). W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 27.

    [7] Rospond. Ks. Jan Lorek jako proboszcz…s. 35.

    [8] Piotr Nitecki. Biskupi Kościoła w Polsce w latach 965-1999. Słownik biograficzny. Warszawa 2000 s. 255.

    [9] Herb biskupa Lorka umieszczono m.in. nad balkonem chóru muzycznego w sandomierskiej katedrze.T. Moskal. Herb biskupa Jana Kantego Lorka. W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 199.

    [10] A. Warso. Bp Jan Kanty Lorek jako administrator apostolski diecezji sandomierskiej ( 1936-1946). W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 85-89.

    [11] „Kochał modlitwę i modlił się z prostotą dziecka. Miał szczególne nabożeństwo do Męki Pańskiej, Matki Bożej Niepokalanie Poczętej i św. Józefa. Propagował cudowny medalik i Milicję Niepokalanej; uczestniczył w Gorzkich Żalach w katedrze, gdzie wciąż wraca echem pieśń Wisi na krzyżu, którą intonował potężnym głosem na rozpoczęcie Wielkiego Postu. Świętemu Józefowi dziękował za ocalenie Seminarium Duchownego podczas wojny”. M. Zimałek. Sylwetka duchowa biskupa Jana Kantego Lorka. W: Biskup Jan Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. Red. B. Stanaszek. Sandomierz 2009 s. 194.

    [12] Por. B. Stanaszek. Usunąć biskupa. Władze PRL wobec ordynariusza diecezji sandomierskiej Jana Kantego Lorka. Sandomierz 2004.

    [13] W czasie obrzędów pogrzebowych bpa Jana Kantego Lorka, w dniach 6-7 I 1967 roku, śpiewał, na przemian z wszystkimi obecnymi, chór katedralny, kierowany przez ks. Wendelina Świerczka i chór klerycki pod dyrekcją ks. Jana Chwałka; na organach zaś akompaniował ks. prof. Karol Mrowiec, ze zgromadzenia Księży Misjonarzy. Funkcję komentatora liturgicznego pełnił ks. dr Marian Zimałek. M. Zimałek. Sprawozdanie w uroczystości pogrzebowych. KDS 60 ( 1967) s. 44-45. 21 X 2007 roku odbyło się w Sandomierzu sympozjum zatytułowane Bp Jan Kanty Lorek – dzieło i życie – w 120 rocznicę urodzin. P. Tylec. Sprawozdanie z sympozjum naukowego: Bp Jan Kanty Lorek ( 1886-1967). Życie i dzieło. „Studia Sandomierskie” 13 ( 2006) s. 160-162. Więcej informacji o bp. Lorku zostanie przedstawione w homilii na następną niedzielę.

    [14] Wacław Kosiński ( 1882 – 1953) urodził sięw wiosce Dzięki należącej do parafii Wiązownica. Był absolwentem Seminarium Duchownego w Sandomierzu; święcenia kapłańskie przyjął w 1905 roku. W latach 1909 – 1913 odbył studia z literatury polskiej we Fryburgu Szwajcarskim. Od 1913 roku był profesorem sandomierskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Doktorat z filozofii uzyskał w 1916 roku również we Fryburgu Szwajcarskim. W kolejnych latach pełnił m.in. funkcję proboszcza w Skaryszewie i parafii św. Jana w Radomiu. Ks. Kosiński pozostawił całkiem pokaźny dorobek piśmienniczy; napisał około 100 artykułów i książek. B. Stanaszek. R. Nowakowski. Wacław Kosiński. W: Słownik biograficzny księży diecezji sandomierskiej XIX – XX w. T. II Sandomierz 2015 s. 119-120.

    [15] Kosiński Wacław. Kolędy. KDS 9 ( 1916) s. 4-8. s. 18-21.

    [16] Z wieku XV zidentyfikowano sześć polskich kolęd. „Pierwsza w rękopisie z r. 1424 brzmi tak: Zdrów bądź, królu anielski! K nam na świat w ciele przyszły. Tyś zaisty Bóg skryty, w święte, czyste ciało wlity. Zdrów bądź, Stworzycielu wszego stworzenia, narodziłeś się w ucierpienia prze swego ludu zbawienia. Zdrów bądź, Panie od Panny, jeuż się narodził za ny. Zdrów bądź, Jezu Kryste Królu! Racz przyjąci naszą chwałę; racz daci dobre skonanie prze Twej Matki zasłużenie, abychom Cię wżdy chwalili, z Tobą wiecznie królowali. Autorem, czy może tłomaczem z czeskiego 1-ej najstarszej naszej kolędy jest mistrz Szczekna, ozdoba uniwersytetu praskiego i krakowskiego. Kolęda ta jest sucha, nie zdradza ani radości, ani innych żywszych uczuć, w które tak obfitują późniejsze kolędy”. Kosiński. Kolędy…s. 7.

    [17] Kosiński. Kolędy…s. 20.

ACH UBOGI ŻŁOBIE

harm. ks. Jerzy Bisztyga

 

2. Zbawicielu drogi,

Jakżeś to ubogi,

Opuściłeś śliczne niebo,

Obrałeś barłogi

 

3. Czyżeś nie mógł Sobie,

W największej ozdobie,

Obrać pałacu drogiego,

Nie w tym leżeć żłobie?

 

4. Gdy na świat przybywasz,

Grzechy z niego zmywasz,

A na zmycie tej sprośności,

Gorzkie łzy wylewasz.

 

5. Któż tu nie struchleje,

wszystek nie zdrętwieje

któż Cię widząc płaczącego,

łzą się nie zaleje,

 

6. Na twarz upadamy,

czołem uderzamy,

witając Cię w tej stajence

między bydlętami.

 

7. Zmiłuj się nad nami,

obmyj z grzechów łzami,

przyjmij serca te skruszone,

które Ci składamy.