1. „Królestwo moje nie jest z tego świata, […] Każdy, kto jest z prawdy, słucha głosu mego” ( J 18, 36-37). W finalnym etapie życia Zbawiciela Poncjusz Piłat zapytał Go, czy jest królem żydowskim? Otrzymał pozytywną odpowiedź, lecz połączoną z zastrzeżeniem, że Jego królestwo nie ma charakteru ziemsko – politycznego ( Mt 27, 11; Mk 15, 2; Łk 23, 3). Ewangelista Jan ( 18, 36-37) tak odnotował wypowiedź Jezusa: Królestwo moje nie jest z tego świata […] Królestwo moje nie jest stąd. Wtedy Piłat powiedział do Niego: A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: Ty mówisz, że jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto słucha prawdy, słucha głosu mego. Chrystus korzystał z języka swej epoki, w której ludzi władzy nazywano królami. Posiadali oni do swej dyspozycji: wojsko, policję różnych formacji, dwór, atrybuty królewskie – koronę, berło, państwo. Tego wszystkiego nie miał i nie chciał posiadać Jezus. Zawiódł nadzieje Żydów czekających na przywódcę, który przywróciłby królestwo Izraela w granicach z czasów Dawida i Salomona. Królestwo Chrystusa nie konkretyzuje się w żadnej społeczności polityczno – państwowej. Jego misją było głoszenie religijnej prawdy o Bogu i zbawieniu człowieka. Prefacja Mszy świętej z uroczystości Chrystusa Króla dobrze oddaje charakter religijno – moralny królestwa Jezusa. Jest to królestwo: prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, łaski i świętości. Granic takiego królestwa – państwa nie znajdziemy na mapach świata, jego granice idą przez ludzkie serca, umysły i sumienia ludzi wiernych ewangelicznej prawdzie Jezusa. Skoncentrujmy się na trzech podstawowych wartościach: prawdzie, życiu i miłości. Człowiek, który je ceni i w miarę ludzkich sił realizuje, zasługuje na miano sprawiedliwego, promotora pokoju, świętego. […] Czy jesteśmy królestwem Chrystusa? Czy w naszym życiu ( codziennej postawie, aktywności, podejmowanych decyzjach) żyjemy prawdą, bronimy ludzkiego życia i kierujemy się przykazaniem miłości Boga i bliźniego? Czy nie aprobujemy cywilizacji śmierci w różnych jej przejawach i zakresach społecznego życia? Sytuacja we współczesnym świecie i Europie jest niepokojąca: w imię praw człowieka neguje się najbardziej podstawowe prawo człowieka – prawo do życia dzieci przed ich narodzeniem, ludzi starych czy chorych. Tolerancję rozumie się jako aprobatę różnych patologii, między innymi postulowanych przez ideologię gender niszczącą biologiczno – psychiczną tożsamość człowieka i małżeńsko – rodzinną społeczność. W elitach Unii Europejskiej postulat tolerancji odnosi się do wszystkich z jednym wyjątkiem: nie toleruje się chrześcijańskich idei i symboli w życiu publicznym. Polscy biskupi w listopadzie 2016 roku w sposób uroczysty dokonali Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana. Ten akt jest zobowiązaniem do wierności Jezusowi Chrystusowi: Jego Ewangelii, nakazom Dekalogu. Kościołowi. Prześladowani w Meksyku katolicy w sytuacji zagrożenia życia wołali: Niech żyje Chrystus Król! Czarne marsze tysięcy polskich kobiet, domagających się prawa do niszczenia życia własnych dzieci, czy nie były wkładaniem cierniowej korony na głowę Jezusa? Chrystus nie pragnął władzy politycznej, On króluje w sercu człowieka przez prawdę, dobroć, sprawiedliwość i łaskę”[1]. ( Ks. Stanisław Kowalczyk).
2. W całym wszechświecie nikt nie ma większej władzy niż Bóg. A jednak, czy Bóg wcielony – Jezus Chrystus użył kiedykolwiek swej władzy, na sposób właściwy władcom ziemskim, dla swojej własnej korzyści? W tym celu, by innych upokorzyć, zdominować, zastraszyć, zniszczyć? Świadomie zrezygnował z działania władzy właściwego światu. Uczniowi, który pragnął bronić Go w sposób siłowy, militarny powiedział: Schowaj miecz swój do pochwy, bo wszyscy, którzy za miecz chwytają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym poprosić Ojca mojego, a zaraz wystawiłby Mi więcej niż dwanaście zastępów aniołów ( Mt 26, 53-54). Nie zniszczył nawet torturujących Go rzymskich żołdaków, czy wyszydzających Jego i Jego misję światowych przywódców, arcykapłanów i kryminalistów! Już ten fakt przypomina nam, że władza Boga, władza Jezusa jest diametralnie różna w swej naturze od władzy ziemskiej, i że zadaniem każdego z nas, jako ucznia Chrystusowego, jest ciągłe odkrywanie i stałe uczenie się tego, na czym naprawdę polega władza naszego Pana i Mistrza. Czy zdaję sobie sprawę z tej zasadniczej różnicy pomiędzy władzą Jezusa, władzą Ukrzyżowanej i cierpiącej Miłości oraz nieskończonej łagodności, a władzą ziemską? We władzy ziemskiej liczy się przede wszystkim, często rozumiana w zadziwiający i bluźnierczy sposób, skuteczność. To nic, że władca ziemski może postępować w sposób radykalnie zaprzeczający Ewangelii; najważniejsze, że jest skuteczny i generuje pieniądze. Hitler i Stalin też byli skuteczni w uśmiercaniu tych, których uznali za swych wrogów i w generowaniu pieniędzy dla swoich kumpli. W takim sposobie królowania nie ma miejsca na słabe, nieskuteczne elementy Chrystusowego królestwa: miłość, prawdę, życie, uczciwość, łaskę, przebaczenie, miłosierdzie… A jednak dzisiejsza Ewangelia stawia nam przed oczy, jako wzór i szczyt człowieczeństwa, nie osiągnięcia królestw Hitlera i Stalina, ale sposób, w jaki nasz Pan króluje z drzewa. Wykpiwany przez przywódców politycznych i religijnych, przez żołnierzy i jednego ze współukrzyżowanych, nie przestaje sprawować swej władzy miłości powszechnej, bezwarunkowej, miłosiernej i nieodwołalnej. Z tej miłości rzeczywiście, jak to ujęto w formie drwiny, On sam nie może się wyzwolić, nie może się wybawić…( Łk 25, 35), bo jakże inaczej wypełniłoby się Pismo i wola Ojca? Granice cywilizacji łacińskiej i barbarzyństwa sięgają do krzyża Jezusa i do Jego niezachwianego pragnienia spełnienia Pism i woli Ojca. Granice te wyznaczają w znacznym stopniu teorię i praktykę władzy. Każdy władca na Zachodzie podlegał, jak Jezus woli Ojca, wyższej od siebie instancji, której zasady powinien bezwzględnie respektować. Na Wschodzie, władcę często rozumiano jako pana życia i śmierci, nie związanego praktycznie żadnym wyższym od siebie prawem. Obecnie, możemy niekiedy spotkać się z opinią twierdzącą, iż modyfikację natury władzy bizantyńskiej odnajdujemy w niektórych strukturach europejskich, które czują się upoważnione do tworzenia praw nie respektujących przykazań Istoty Wyższej. Na Zachodzie, posłuszeństwo należało się zawsze władcy nie dlatego, że był po prostu władcą, ale że został wybrany przez Boga na władcę w tym celu, by zabezpieczać przestrzeganie Bożego Prawa, któremu sam w pierwszym rzędzie podlegał. Stąd podwładnego nie obowiązuje nakaz władcy, który byłby sprzeczny z wyższym tj. z Bożym Prawem. Za jeden z największych idiotyzmów w dziejach ludzkości, należałoby uznać, w kontekście powyższego, regułę, wedle której masz posadzić marchewkę natką do góry, gdy przełożony nakaże ci to zrobić. 1/ Żaden autentycznie chrześcijański przełożony, żaden władca świadomy swego miejsca w Bożej strukturze świata, nigdy nie wydałby takiego nakazu, z tego prostego względu, że dostrzegałby ukryte w nim podkopywanie Bożego Logosu stanowiącego fundament stworzenia. 2/ Żaden prawdziwie chrześcijański podwładny nie zgodziłby się na wykonanie takiego nakazu, bo również byłby świadom tegoż radykalnej dysharmonii z Bożym zamysłem stworzenia i funkcjonowania świata. Pokora, rozumiana jako bezwarunkowe umiłowanie prawdy, przenika wszystkie aspekty cywilizacji łacińskiej, niestety współcześnie w znacznym stopniu zarzucanej… To jednak władza Jezusa zbawia prawdziwie i w dalszym ciągu innych, przywraca ich prawdzie i życiu. Jak dobrego łotra, który w ostatnim momencie życia doczesnego przyjął prawdę o sobie dzięki obecności i cierpieniu Niewinnego. To przyjęcie prawdy otworzyło mu drogę do wiecznego szczęścia. W ostateczności więc, to Jezus ukazuje na czym polega prawdziwa władza, a nie ci, którzy przedstawiają, przez swe dewiacyjne zachowania, jej ziemskie deformacje. Podczas jednej z dyskusji akademickich ks. J. Tischner próbował ukazać agresywnemu rozmówcy tę subtelną różnicę, mówiąc do niego: pan nie chce ludzi zmieniać, tym mniej ich kochać… pan pragnie ludźmi rządzić. Jedynie autentyczna miłość jest w stanie zmienić prawdziwie człowieka; rządy pozbawione miłości i prawdy mogą co najwyżej głęboko go zdeformować i zdemoralizować. Każdy z nas powinien dziś odnowić w sobie ducha wdzięczności za powołanie do uczestnictwa w Królestwie Chrystusa. Należałoby również zapytać się szczerze, jak w moim życiu odpowiadam na miłość, łaskę, prawdę, sprawiedliwość Chrystusa? Dzisiejsza Ewangelia uświadamia nam również znaczenie szczerej i serdecznej rozmowy z Chrystusem zawsze, a szczególnie w godzinie śmierci. Od popatrzenia na swe życie w prawdzie i od prośby o miłosierdzie Boże dokonane w chwili śmierci, Bóg uzależnia wieczny los człowieka – przykładem takiego zachowania jest właśnie dobry łotr. Jednocześnie scena ta przypomina nam o niezmiernym znaczeniu modlitwy za umierających; niech każdy z nas uczyni własną modlitwę łotra z krzyża, zanoszoną do Boga w intencji swojej i drugich: Jezu, wspomnij na nich, wspomnij na mnie, ze swego Królestwa[2].
____________________________________
[1] S. Kowalczyk. Rozważania w kręgu Słowa Bożego. Sandomierz 2018 s. 84-85. 88.
[2] „Jak można dzisiaj rozpoznać w Chrystusie Króla? Jak zasłużyć sobie na widzenie Króla? Dzisiejsza uroczystość daje na te pytania najwłaściwszą odpowiedź. Jest to uroczystość Chrystusa Króla, a nie człowieka króla. Żeby więc zobaczyć królewskość Jezusa, trzeba zejść z piedestału pychy, próżności, głupoty, nienawiści, chciwości. Należy stanąć pod krzyżem Jezusa, spojrzeć na Jego przebite Serce, a potem w najprostszych słowach płynących z głębi własnego serca wypowiedzieć słowa modlitwy zawierzenia: Jezu, niech miłość płynąca z Twojego przebitego Serca wypełni moje serce. To wszystko!”. Głoście Ewangelię. T. III. Red. J. Bagrowicz. T. Lewandowski. Włocławek 1991 s. 290.
2. Miłość Chrystusa przemienia świat,
wyznacza szlaki wciąż nowe,
kruszy nienawiść, wprowadza ład,
jednoczy z ludźmi i z Bogiem.
3. W miłości swojej zachowaj nas
Chryste, Zwycięzco i Panie.
Niech upragniony nadejdzie czas
odnowy i pojednania.
4. Na straży Bogu oddanych serc
Matka Kościoła trwa wiernie.
W Jej dłonie złóżmy nadzieje swe,
a Ona wspierać nas będzie.